Rozgrywki Sikorskiego doprowadziły do lotu smoleńskiego?

Przeczytasz tekst w ok. < 1 min.

„Gazeta Polska” ujawnia kulisy intryg, które prowadziło polskie MSZ i ambasada na Litwie. Ich celem było ściągnięcie na 8 kwietnia 2010 roku prezydenta Lecha Kaczyńskiego do Wilna na głosowanie w litewskim parlamencie, dotyczące pisowni polskich nazwisk na Litwie.

W wyniku tej wizyty, która ostatecznie nic nie zmieniła w sporze polsko-litewskim, prezydent Kaczyński zmuszony został do lotu do Smoleńska samolotem, a nie, jak wcześniej planował, pociągiem wraz ze społecznością rodzin katyńskich.


Dalszy ciąg wypadków jest już wszystkim znany.

Jak pisała „GPC” podejrzana jest też sprawa przetargu na remont Tupolewa w 2009 roku. Służba Kontrwywiadu Wojskowego ma skierować do prokuratury zawiadomienie w tej sprawie.

Jedna zosób znających sprawę zeznała, że już na pół roku przed remontem tupolewa przedstawiciele firmy Polit Elektronik wiedzieli, że wygrają przetarg. Zastrzeżenia budzi też ochrona kontrwywiadowcza przetargu oraz odbiór Tu-154M, który po powrocie z Samary notorycznie się psuł. Ponadto oficer, który dokonywał odbioru tupolewa po remoncie, został w 2013 roku wiceprezesem Polit Elektronik.
Udostępnij
Przeczytasz tekst w ok. < 1 min.
„Gazeta Polska” ujawnia kulisy intryg, które prowadziło polskie MSZ i ambasada na Litwie. Ich celem było ściągnięcie na 8 kwietnia 2010 roku prezydenta Lecha Kaczyńskiego do Wilna na głosowanie w litewskim parlamencie, dotyczące pisowni polskich nazwisk na Litwie.

W wyniku tej wizyty, która ostatecznie nic nie zmieniła w sporze polsko-litewskim, prezydent Kaczyński zmuszony został do lotu do Smoleńska samolotem, a nie, jak wcześniej planował, pociągiem wraz ze społecznością rodzin katyńskich.


Dalszy ciąg wypadków jest już wszystkim znany.

Jak pisała „GPC” podejrzana jest też sprawa przetargu na remont Tupolewa w 2009 roku. Służba Kontrwywiadu Wojskowego ma skierować do prokuratury zawiadomienie w tej sprawie.

Jedna zosób znających sprawę zeznała, że już na pół roku przed remontem tupolewa przedstawiciele firmy Polit Elektronik wiedzieli, że wygrają przetarg. Zastrzeżenia budzi też ochrona kontrwywiadowcza przetargu oraz odbiór Tu-154M, który po powrocie z Samary notorycznie się psuł. Ponadto oficer, który dokonywał odbioru tupolewa po remoncie, został w 2013 roku wiceprezesem Polit Elektronik.

Autor