Przeczytasz tekst w ok. < 1 min.
- Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na „łapki” rosyjskie - powiedziała Ewa Siemaszko o zdewastowaniu pomnika Polaków zamordowanych w 1944 r. we wsi Huta Pieniacka.
Pomnik składał się z kamiennego krzyża i dwóch tablic z imionami i nazwiskami zamordowanych Polaków. Krzyż został rozbity, a na tablicach namalowano farbą flagi Ukrainy i UPA oraz znak SS.
Zniszczenia pokazano w nagranym filmie i na zdjęciu, które umieszczono już w poniedziałek na rosyjskim portalu livejournal.com. Podpis pod filmem głosił, że dewastacji dokonali członkowie organizacji Prawy Sektor. Prawy Sektor natychmiast wydał oświadczenie, że nie ma z tym zdarzeniem nic wspólnego.
Ewa Siemaszko, badaczka zbrodni nacjonalistów ukraińskich dokonanych na ludności polskiej Wołynia w czasie II wojny światowej, powiedziała w rozmowie z portalem wPolityce.pl, że całe zdarzenie wygląda na rosyjską prowokację:
- W podpisie wskazującym na Prawy Sektor był błąd ortograficzny, którego nie mógł popełnić Ukrainiec. Ten błąd ortograficzny wskazywał na związek z językiem rosyjskim. Dowiedziałam się ponadto, że pierwsza informacja o zniszczeniu pomnika ukazała się na rosyjskim portalu rządowym.
Wołodymyr Wiatrowycz, szef ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej oświadczył:
- Jednoznacznie jest to prowokacja i akt wandalizmu. Prowokacja, za którą stoją trzecie siły zainteresowane dalszym zaostrzeniem relacji polsko-ukraińskich. Jestem przekonany, że ukraińskie władze i społeczeństwo powinny zrobić wszystko, żeby wyjaśnić ten incydent i żeby ukarać winnych. Polska i Ukraina powinny połączyć siły, by zatrzymać próby piętrzenia konfliktu i zmiany…