Premier Słowenii ostrzega przed wojną

Przeczytasz tekst w ok. 2 min.

Premier Słowenii Miro Cerar ostrzega przed wojną w Europie:
- Jestem z dumny z tego, że udało nam się w ubiegłym roku uporać z rekordowym napływem imigrantów. Ale jesteśmy małym krajem. Nie możemy sobie pozwolić na powtórzenie takiej sytuacji. Gdyby szlak bałkański został z powrotem otwarty, wybuchłby konflikt w regionie - mówi w rozmowie z niemieckim dziennikiem „Die Welt”.
- Powinniśmy robić, co w naszej mocy, by uchronić Bałkany przed konfliktem, a strefę Schengen przed rozpadem. Jeśli przybędzie zbyt wielu nielegalnych imigrantów, wszystkie kraje zamkną swoje granice. Doprowadzi to do sporów - przekonuje Cerar. Według niego zamknięcie granic oznacza bowiem, że dany kraj nie jest gotów przyjąć dalszych uchodźców z krajów sąsiedzkich.
- W ten sposób powstaje efekt domina. To byłoby bardzo niebezpieczne dla naszej gospodarki i turystyki. Jeśli Austria zamknie swoją granicę, imigranci utkną u nas. A wiemy, że Austria szykuje się do takiego kroku - dodaje szef słoweńskiego rządu. Jego zdaniem nastąpi to jeszcze we wrześniu lub najpóźniej w październiku. Cerar uważa, że Grecja jest po części odpowiedzialna za kryzys uchodźczy.

Szef MSW Austrii Wolfgang Sobotka oświadczył, że jeśli Węgry nie przyjmą z powrotem migrantów, którzy przekroczyli ich wspólną granicę, Austria pozwie ten kraj do sądu. Jak zaznacza Reuters, Wiedeń wielokrotnie oskarżał Budapeszt o pozwalanie migrantom, by wkraczali na terytorium Austrii, mimo że na mocy porozumień z Dublina ubiegający się o azyl powinni zostać w pierwszym kraju, do którego dotrą. Z…

Udostępnij
Przeczytasz tekst w ok. 2 min.

Premier Słowenii Miro Cerar ostrzega przed wojną w Europie:
– Jestem z dumny z tego, że udało nam się w ubiegłym roku uporać z rekordowym napływem imigrantów. Ale jesteśmy małym krajem. Nie możemy sobie pozwolić na powtórzenie takiej sytuacji. Gdyby szlak bałkański został z powrotem otwarty, wybuchłby konflikt w regionie – mówi w rozmowie z niemieckim dziennikiem „Die Welt”.
– Powinniśmy robić, co w naszej mocy, by uchronić Bałkany przed konfliktem, a strefę Schengen przed rozpadem. Jeśli przybędzie zbyt wielu nielegalnych imigrantów, wszystkie kraje zamkną swoje granice. Doprowadzi to do sporów – przekonuje Cerar. Według niego zamknięcie granic oznacza bowiem, że dany kraj nie jest gotów przyjąć dalszych uchodźców z krajów sąsiedzkich.
– W ten sposób powstaje efekt domina. To byłoby bardzo niebezpieczne dla naszej gospodarki i turystyki. Jeśli Austria zamknie swoją granicę, imigranci utkną u nas. A wiemy, że Austria szykuje się do takiego kroku – dodaje szef słoweńskiego rządu. Jego zdaniem nastąpi to jeszcze we wrześniu lub najpóźniej w październiku. Cerar uważa, że Grecja jest po części odpowiedzialna za kryzys uchodźczy.

Szef MSW Austrii Wolfgang Sobotka oświadczył, że jeśli Węgry nie przyjmą z powrotem migrantów, którzy przekroczyli ich wspólną granicę, Austria pozwie ten kraj do sądu. Jak zaznacza Reuters, Wiedeń wielokrotnie oskarżał Budapeszt o pozwalanie migrantom, by wkraczali na terytorium Austrii, mimo że na mocy porozumień z Dublina ubiegający się o azyl powinni zostać w pierwszym kraju, do którego dotrą. Z kolei Węgry utrzymują, że większość migrantów, którzy znaleźli się na ich terytorium, przybyło wcześniej do innych państw Unii Europejskiej, głównie do Włoch i Grecji. Węgierski premier Viktor Orban wielokrotnie podkreślał, że każdy imigrant oznacza zagrożenie dla bezpieczeństwa i ryzyko terroryzmu. Nie wykluczał również, że jesienią na bałkańskim szlaku migracyjnym trzeba będzie zmierzyć się z podobnym napływem migrantów, jaki obserwowano w zeszłym roku. W poniedziałek Węgry do 8 marca przyszłego roku przedłużyły stan kryzysowy wprowadzony rok temu z powodu kryzysu migracyjnego.
Warto zauważyć, że w Austrii wzrasta poparcie dla prawicowej Austriackiej Partii Wolności. Według sondaży możliwe jest, że październikowe wybory prezydenckie wygra właśnie kandydat prawicy Norbert Hofer. Jak zauważa Reuters, w innych krajach europejskich jego zwycięstwo mogłoby się stać przełomowym momentem dla polityków, których popularność wzrosła na fali kryzysu migracyjnego.

Autor