„Polska powinna rozwijać stosunki z Tajwanem!”. Litewski polityk w IPP TV

Udostępnij
Przeczytasz tekst w ok. 3 min.

„W Czechach inwestorzy chińscy utworzyli 4 tysiące miejsc pracy, a inwestorzy tajwańscy – 24 tysiące. Tego chcemy na Litwie”, „Relacja z Tajwanem może być dobrą opcją dla Polski” – mówił w wywiadzie dla Telewizji Idź Pod Prąd Matas Maldeikis, konserwatywny polityk, poseł na Sejm Republiki Litewskiej, przewodniczący Litewskiej Grupy Parlamentarnej ds. Stosunków z Tajwanem. Rozmawiała red. Hanna Jazgarska.

ZOBACZ WYWIAD W PROGRAMIE IPP TV NA ŻYWO:

Hanna Jazgarska: W niedawnym wywiadzie dla CNA ogłosił pan, że planuje zorganizować delegację, która odwiedzi Tajwan na początku grudnia. Ma ona wziąć udział w spotkaniu podczas posiedzenia tajwańskiego organu legislacyjnego na temat demokracji. Skąd ta decyzja i dlaczego akurat Tajwan jest dobrą opcją na współpracę?
Matas Maldeikis: Chcemy nawiązać bliską współpracę na polu gospodarczym. Tajwan jest jednym z najsilniejszych państw na świecie, jeśli chodzi o wysokie technologie. Chcemy z nimi współpracować. Z tego, co wiem, Polska już to robi. My dopiero zaczynamy naszą pracę w tym zakresie. Chcemy także nawiązać współpracę w sektorze kulturalnym, z uczelniami i tak dalej. Chcemy bliskich relacji między Litwą i Tajwanem.
Jakich skutków dokładnie oczekuje pan po tej wizycie?
Kiedy myślę o skutkach, myślę długoterminowo. Dla mnie takim skutkiem jest to, co wydarzyło się w Czechach. W Czechach inwestorzy chińscy utworzyli 4 tysiące miejsc pracy, a inwestorzy tajwańscy – 24 tysiące. Tego chcemy na Litwie. Chcemy wielu miejsc pracy utworzonych przez firmy tajwańskie działające na Litwie.
W wywiadzie dla CNA powiedział pan, że delegacja będzie „silnym zespołem”. Co miał pan na myśli?
Chcemy, by nasza delegacja składała się z reprezentantów całego spektrum politycznego. Mamy konserwatystów, socjaldemokratów, mamy rządzących i opozycję. Członkowie opozycji będą stanowili większość delegacji, co pokazuje, że nie chodzi tu o jedną grupę polityczną i że cała scena polityczna Litwy rozumie znaczenie naszej relacji z Tajwanem i to, że chcemy współpracy we wszystkich obszarach, a jeśli cokolwiek zmieni się na Litwie, na przykład będzie nowy rząd, to nasze nastawienie do Tajwanu się nie zmieni.
Czy doświadczył pan, od czasu ogłoszenia planów powstania delegacji, jakiejś reakcji ze strony Chin?
Tak, odczuwamy presję. Nie jest to nic konkretnego, nie ma żadnych konkretnych działań przeciw Litwie. Dotyczy to litewskich firm działających w Chinach. Widzimy sytuację typową dla autorytarnego reżimu, w którym nie ma rządów prawa. To samo widzieliśmy w Rosji, kiedy wyraziliśmy sprzeciw wobec wydarzeń na Białorusi, na Ukrainie, a także w Rosji. Rząd rosyjski ogłosił, że znalazł bakterie w naszym mleku. W przypadku Polski, w Rosji zablokowane zostały jabłka. To pokazuje, że kiedy sprzymierzasz się z autorytarnym reżimem, autorytarnym rynkiem, to kwestią jednej decyzji politycznej jest zamknięcie tego rynku. Widzimy to coraz wyraźniej w polityce chińskiej. Po doświadczeniach z Rosją, jesteśmy już zaszczepieni przeciw takiej polityce. Rozumiemy, że to do niczego nie prowadzi. I jeśli teraz się poddamy, to utracimy naszą suwerenność. Dlatego nie poddamy się, będziemy bronić naszego wyboru współpracy z demokratycznym Tajwanem. Presja na nas nie zadziała.
Które państwa Grupy Wyszehradzkiej według pana poprą rozwój relacji i współpracy z Tajwanem, a które nie okażą wsparcia?
Relacja z Tajwanem może być dobrą opcją dla Polski i myślę, że Polska poczyni pewne kroki w tym kierunku. Myślę, że Węgry pójdą raczej za Chinami, ponieważ obrali pozycję polityczną współpracy z Rosją i Chinami z nadzieją na inwestycje z tych państw. Jestem całkowicie pewien, że to nie zadziała. Chiny nigdy nie inwestują pieniędzy, Chiny tylko prowadzą polityczną grę w danym państwie. Spójrzmy na przykład Grecji i chińskie inwestycje w ich portach. I z czym skończyli? 50 tysięcy Chińczyków przybywa do tych portów, nie ma żadnych konkretnych inwestycji. Grecja ma tylko wielki problem. Strategiczny i ekonomiczny problem, czyli obecność Chińczyków. Stracili przez to swoją suwerenność. Mam nadzieję, że Węgry nie pójdą tą drogą, i jestem całkowicie pewien, że Polska tą drogą nie pójdzie.
Na koniec chciałabym zapytać o pana stanowisko na temat Igrzysk Olimpijskich w Pekinie. Narasta coraz więcej kontrowersji co do politycznej atmosfery wokół tego wydarzenia. Co pan o tym myśli?
Te Igrzyska są bardziej związane z tym, co robi się Ujgurom, Tybetańczykom, Hongkończykom, z kwestią praw człowieka. Czy można organizować Igrzyska, gdy kilkaset kilometrów dalej są obozy koncentracyjne? To bardzo dziwne, ale rozumiem, że jeśli nie weźmie się udziału w Igrzyskach… To powinna być decyzja wielu państw. Jeśli zrobi to jedno państwo, nic to nie da. Mam nadzieję, że Europa Zachodnia będzie jednomyślna w tej kwestii. Na razie nie sądzę, by doszło do bojkotu. Ale patrząc na tempo, w jakim Chiny psują swoje relacje z Zachodem, z demokracjami, za rok możemy mieć zupełnie nową sytuację polityczną między Zachodem i Chinami. Wtedy zobaczymy.
Jakich konkretnych kroków oczekuje pan od litewskiego rządu w związku z Igrzyskami?
Nie sądzę, by ta sprawa znalazła się w naszym programie politycznym. Rozumiemy relację, jaką mamy obecnie z Chinami. Ale to nie będzie sprawa polityczna. Stajemy się normalnym państwem zachodnim, które nie miesza polityki i sportu. To robią reżimy autorytarne. One mieszają politykę i sport. Myślę, że Litwa weźmie udział w Igrzyskach w Pekinie. Ale przed nami jeszcze rok, sytuacja może się drastycznie zmienić. Musimy to rozumieć.