Przeczytasz tekst w ok. < 1 min.

Kilka dni temu administracja Trumpa nie dopuściła do przejęcia przez chiński fundusz kontrolowany przez KPCh amerykańskiej firmy produkującej układy elektroniczne, której klientem jest m. in. armia amerykańska. Prezydent USA uznał, że taka transakcja byłaby zagrożeniem dla bezpieczeństwa jego państwa.

Tymczasem urzędnicy w Polsce mianowani przez tzw. “dobrą zmianę” w temacie chińskich inwestycji zupełnie nie kierują się kryterium bezpieczeństwa narodowego. Świadczy o tym wypowiedź prezesa Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu (PAIiH) Tomasza Pisuli, a dotycząca inwestującej w tej chwili w naszym kraju na większą skalę chińskiej firmy Nuctech – firmy ściśle powiązanej z wierchuszką władzy komunistycznej Chin i zamieszaną w różne afery korupcyjne na świecie.

Prezesowi PAIiH zupełnie nie przeszkadzają inwestycje, w których pierwsze skrzypce odgrywa komunistyczna władza Chin. Nie bezpieczeństwo RP jest ważne ale “polsko-chińskie partnerstwo wokół pasa i szlaku” czyli ważne by kontynuować politykę wobec Chin rozpoczętą przez Bronisława Komorowskiego.

Prezes PAIiH uspokaja, że skoro chińska firma zarejestrowała się w Polsce w 2004 r., to kiedyś tam z pewnością została sprawdzona “przez polskie instytucje odpowiedzialne za bezpieczeństwo kraju”.

A może nie została zweryfikowana, a może w tej weryfikacji były błędy i nowa ekipa „dobrej zmiany” powinna tę weryfikację jeszcze raz przeprowadzić? Takim tropem poszedłby urzędnik zatroskany o bezpieczeństwo RP, urzędnik który kierowałby się interesem Polski. Ale takich urzędników wśród kadr “dobrej zmiany” brakuje.
Na razie dobra zmiana jest w USA gdzie administracja wie jakie kroki należy podejmować by Stany Zjednoczone i jego obywatele byli bezpieczni.

W Polsce nadal jak mówi p. Marian Kowalski “burdel na kółkach”.

Hanna Shen