Przeczytasz tekst w ok. 4 min.

Kiedy podróżuję, nadal obawiam się o swoje bezpieczeństwo. Przeglądam listy państw mających umowy z Chinami”, „chcemy bojkotu Igrzysk w Pekinie ze względu na dramatycznie pogarszającą się sytuację praw człowieka w Chinach” – mówi w IPP TV Frances Hui, dziennikarka i aktywistka z Hongkongu, założycielka We The Hongkongers, inicjatywy zrzeszającej Hongkończyków w USA chcących promować hongkońską kulturę. Rozmawiała red. Hanna Jazgarska.

ZOBACZ CAŁY WYWIAD TELEWIZJI IDŹ POD PRĄD:

Hanna Jazgarska: Ponad rok temu ogłosiłaś swój wyjazd z Hongkongu ze względu na obawy o bezpieczeństwo. Co by się stało, gdybyś została w Hongkongu?
Frances Hui: Rok temu, w czerwcu, opuściłam Hongkong. Było to zaraz po ogłoszeniu prawa o bezpieczeństwie narodowym. Wielu z nas nie wiedziało wtedy, co się z nami stanie. Jednak nad naszą społecznością wisiało poczucie białego terroru. Wyglądało na to, że chcą łapać ludzi, którzy współpracowali z organizacjami z innych państw i w innych państwach. W ciągu ostatnich dwóch czy trzech lat, w czasie moich studiów w USA, byłam aktywna w lobbingu, działając na rzecz demokracji w Hongkongu, na rzecz wolności Tybetu i Ujgurów. Znalazłam się w trudnej sytuacji, ponieważ nie było wtedy żadnego procesu w ramach prawa o bezpieczeństwie narodowym. Nikogo jeszcze wtedy nie aresztowano. Wielu ludzi zastanawiało się, co się stanie, kto zostanie aresztowany. Kiedy wyjechałam z Hongkongu, pojawiło się wiele przypadków aresztowania. Między innymi 47 prodemokratycznych aktywistów i członków Rady Legislacyjnej zostało zatrzymanych za udział w prawyborach obozu prodemokratycznego. Widzimy wycofywanie się społeczeństwa obywatelskiego. Kolejne organizacje ogłaszają zawieszenie działalności. Demokracja w Hongkongu powoli upada po wprowadzenia prawa o bezpieczeństwie narodowym.
Wspomniałaś o nowym prawie o bezpieczeństwie narodowym w Hongkongu. Jak dokładnie wygląda teraz sytuacja w Hongkongu?
Ludzie żyją w strachu przez aresztowania osób, które były zaangażowane w ruch demokratyczny, a także aresztowania i groźby pod adresem tych, którzy próbowali używać swoich platform do wyrażania własnych poglądów. Najnowsza sprawa, do której możemy się odwołać, to doroczny maraton organizowany w Hongkongu. Niektórzy uczestnicy mieli slogany i tatuaże mówiące „Walcz dalej, Hongkongu”. To nigdy nie było przesłanie polityczne. To po prostu oznacza „Do przodu, Hongkongu!”. I zostało to zakazane przez organizatorów. Uczestnicy maratonu byli przeszukiwani przez hongkońską policję. Upadek wolności słowa w Hongkongu sprawia, że ludzie teraz stamtąd wyjeżdżają. W ciągu ostatniego roku, po wprowadzeniu nowego prawa, wiele osób wyjechało do takich krajów jak Wielka Brytania, Kanada i USA. Te kraje otwierają swoją politykę imigracyjną szczególnie dla Hongkończyków przez tę sytuację.
Często widzimy Hongkończyków protestujących przeciw Komunistycznej Partii Chin w wielu krajach, także w Polsce. Mają zakryte twarze. Czy Partia może skrzywdzić Hongkończyków także na Zachodzie?
Zdecydowanie. Powodem, dla którego protestujący zakrywają twarze, jest to, że nawet przed ogłoszeniem nowego prawa obawiali się prześladowania w przyszłości, kiedy wrócą do domu. Często tak się dzieje. Zdarzają się incydenty w Hongkongu i nawet poza jego terenem, kiedy ludzie podlegają ekstradycji do Chin. Chcę tu wspomnieć o sprawie księgarni w Causeway Bay. Pięciu pracowników tej księgarni nagle zniknęło w 2015 roku. Nikt nie wiedział, co się stało. Wiadomo, że księgarnia sprzedawała książki zakazane w Chinach. Jeden z tych pracowników niespodziewanie pojawił się w chińskiej państwowej telewizji.
Wiele państw europejskich wciąż ma umowy ekstradycyjne z Chinami. Ostatnio dowiedzieliśmy się, że protestujący Hongkończycy pojawili się w Grecji. I zostali aresztowani. Dla nas, aktywistów za granicą… kiedy podróżuję, nadal obawiam się o swoje bezpieczeństwo. Przeglądam listy państw mających umowy z Chinami. Patrzę wtedy, do których państw nie mogę wjechać, bo jeśli tam pojadę, zostanę poddana ekstradycji do Chin. A wiemy, co by się wtedy stało. Będziemy prześladowani w Chinach.
To straszne, co mówisz, zwłaszcza że czołowi politycy wielu państw są prochińscy. Polski prezydent Andrzej Duda jest prochiński i możliwe jest, że weźmie udział w ceremonii otwarcia Igrzysk Olimpijskich w Pekinie w przyszłym roku. Co chciałabyś powiedzieć tym politykom, którzy biorą pod uwagę taką wizytę?
W naszej kampanii na rzecz bojkotu Igrzysk w Pekinie od dawna nawołujemy światowych liderów, by razem przeprowadzili dyplomatyczny bojkot Igrzysk ze względu na dramatycznie pogarszającą się sytuację praw człowieka w Chinach. Obecność światowych liderów i dyplomatów na Igrzyskach w Pekinie postawi te rządy wobec wysokiego ryzyka stania się współwinnymi planu Pekinu, by sportem zasłonić łamanie praw człowieka, ośmielenia działań władz w Pekinie. Chiny publicznie ogłosiły, że Igrzyska będą otwarte dla każdego, że chcą stworzyć harmonijny świat i promować postęp społeczny. Ale gdy patrzymy na ludobójstwo, regularne gwałty i tortury we Wschodnim Turkmenistanie na ujgurskich muzułmanach, kiedy patrzymy na wzmacnianie okupacji Tybetu, kiedy patrzymy na niszczenie demokracji i wolności w Hongkongu, a także na militarną agresję Chin wokół Tajwanu i na chińskich dysydentów, widzimy całą tę agresję Chin i zastraszanie na całym świecie. Chiny nie dotrzymują danej nam obietnicy tworzenia harmonijnego świata.
W 2008 roku, kiedy organizowali swoje pierwsze Igrzyska, obiecywali praktycznie to samo. Wielu z nas, cały świat miał wielką nadzieję, że Chiny poczynią postęp, że będą stopniowo wchodzić na ścieżkę demokratyzacji społeczeństwa. Ale to, co działo się w ciągu ostatnich 13 lat, pokazało, że nie ma postępu, tylko regres w zakresie demokracji i wolności w Chinach i w tym, jak traktują inne kraje i grupy etniczne u siebie. Świat musi się przebudzić. Widzimy prawdziwą twarz Chin, wiemy, że kłamią za każdym razem. I nigdy nie spełniają danych światu obietnic. Próbują za to zniszczyć harmonię i wolność na świecie. A to nie jest duch Igrzysk Olimpijskich. Chiny nie mają prawa, nie zasługują, by organizować Igrzyska.
Nie sprzeciwiamy się Igrzyskom. Jesteśmy przeciwko państwu, które dokonuje ludobójstwa na swoich obywatelach, państwu, które aktywnie niszczy wolność na świecie.
W ten weekend odbędzie się szczyt G20. Chcę tu być i nakłaniać światowych liderów, by przemyśleli swoją obecność na Igrzyskach, by przemyśleli, jak może to wpłynąć na reputację ich państw. Wasza obecność przejdzie do historii. Nie chcemy, by dochodziło do ludobójstwa, nie chcemy powtórki z Igrzysk w Berlinie. Jeśli weźmiecie udział w Igrzyskach w Pekinie w przyszłym roku, wpiszecie się w tę historię.