W środę, w rocznicę ogłoszenia stanu wojennego, w Gdańsku odbywał się mecz Lechii Gdańsk z Pogonią Szczecin. Kibice zapowiadali oprawę upamiętniającą komunistyczne zbrodnię. Wszystko było przygotowane, jednak tuż przed meczem na stadion weszło dwustu policjantów, którzy zablokowali magazyn i nie pozwolili kibicom zabrać transparentów i wywiesić ich na trybunach.
Na transparencie przygotowanym przez kibiców napisano: „Precz z komuną 13 grudnia dniem zdrady narodu Pamiętamy”.
Oficjalnie akcja policji miała na celu poszukiwanie środków pirotechnicznych.
Sytuację opisał w Radiu Gdańsk wieloletni kibic Lechii Mariusz Popielarz:
– Kilka dni temu Stowarzyszenie Lwy Północy ogłosiło, że mecz 13 grudnia będzie meczem historii. Jak co roku przygotowywano oprawę. Kibice pracowali nad nią ciężko kilka dni i nocy, była refundowana przez zbiórki, to około 20 tysięcy złotych. Raptem, godzinę przed meczem, w magazynku, gdzie były banery, pojawili się policjanci w kominiarkach. I koniec. Oprawy nie można było wziąć. Kibice są zbulwersowani.
Popielarz stwierdził, że akcja została przeprowadzona na rozkaz komendanta Wojciecha Siwka. Wielu policjantów miało odmówić udziału w akcji, dlatego skorzystano z grupy antyterrorystycznej.
Aspirant Karina Kamińska z Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku stwierdziła, że policjanci dokonali sprawdzeń pomieszczeń na stadionie oraz trybun. Funkcjonariusze mieli znaleźć niezabezpieczone puszki po farbach i innych środkach chemicznych. Uznali, że istnieje podejrzenie możliwości użycia środków pirotechnicznych i dlatego zostali na stadionie do końca meczu.
Władze klubu Lechia Gdańsk przeprosiły kibiców za zaistniałą sytuację i podkreśliły, że nie była to wina klubu.