Choć Minister zdrowia i Premier zapewniają, że Polska jest gotowa na pojawienie się chińskiego koronawirusa, to wielu lekarzy alarmuje, że przygotowanie jest kiepskie.
“Rzeczpospolita” donosi, że w części szpitali brakuje środków dezynfekcji. Lekarz z dużego szpitala na Mazowszu powiedział gazecie, że brakuje masek, kombinezonów
i środków dezynfekcyjnych, a dyrekcja nie porusza tematu koronawirusa.
Dyrektor jednego z warszawskich szpitali stwierdza, że komunikaty płynące od władz są niespójne. “Główny Inspektor Sanitarny każe wypisywać L-4 podejrzewanym
o koronawirusa, minister zdrowia mówi, żeby tego nie robić. Jeden ludzi z objawami odsyła na SOR, a drugi każe tam nie chodzić” – powiedział dyrektor “Rzeczpospolitej”.
“Dziennik” pisze o dylematach lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej.
“Zgodnie z wytycznymi, w przypadku uzasadnionego podejrzenia należy chorego odesłać do szpitala zakaźnego. Jak? Nie wiadomo. Wprawdzie POZ musi mieć zawartą umowę na transport medyczny, ale ten nie musi być przygotowany do przewożenia osób zakaźnie chorych: zespół może nie mieć ochronnych kombinezonów ani możliwości specjalnej dezynfekcji auta.”
Problemy z procedurami potwierdzał w rozmowie z Idź Pod Prąd lekarz z Koszalina.
„Jestem daleki od siania paniki, trzeba zachować rozsądek […] Podobnie jak inne szpitale
w kraju, jakieś kilkanaście dni temu dostaliśmy wstępnie pisane procedury, jak należy się zachowywać. Odnieśliśmy wrażenie, że to takie procedury […] pisane gdzieś na kolanie przez osoby, które niewiele mają wspólnego z epidemiologią. Dopiero szum u nas
[w szpitalu] się zrobił w momencie, gdy w niedzielę przyjęto na oddział pacjenta podejrzanego o zakażenie koronawirusem. W poniedziałek sprowokowaliśmy pewnego rodzaju naradę dyrekcji, która była krótka, wydaje się że rzeczowa, i wdrożono pewne procedury […]. Procedury są najważniejsze dla pacjentów i personelu, który się nimi zajmuje, a które dopiero tak naprawdę nasz szpital opracował przez działy epidemiologii
i zakaźny; [procedury] jak należy czynić i postępować.”
Jarosław Pinkas, zapewnia w rozmowie z “Dziennikiem”, że w Agencji Rezerw Materiałowych mamy „zapas maseczek i innych materiałów”. Powiedział też, że „Koronawirus stał się elementem rozgrywki politycznej, co jest kuriozalne”.
„Kiedy mówimy, że się przygotowujemy, to opozycja od razu: 'A co żeście zrobili?’. Aż się boję to powiedzieć, ale powiem: wielu polityków, którzy posługują się koronawirusem jako elementem gry politycznej, powinno sobie włożyć lód do majtek. Są rzeczy, których się nie robi, bo one służą tylko partykularnym interesom, a Polska to coś więcej” – powiedział Pinkas.
Według oficjalnych statystyk prawie 84 tys. osób z 56 państw zaraziło się do tej pory koronawirusem z chińskiego miasta Wuhan. Zmarło 2859 osób, za wyleczone uznano prawie 37 tys. Największym skupiskiem zarażonych poza Chinami jest Korea Południowa. Stwierdzono tam już 2337 przypadków zachorowań, z czego aż 572 w ciągu ostatniej doby, a zmarło 13 osób.
We Włoszech stwierdzono zarażenie u 655 osób, a zmarło 17. W Niemczech znanych jest obecnie 49 przypadków zarażeń koronawirusem. W Nadrenii Północnej-Westfalii stwierdzono wczoraj 14 nowych przypadków. Kwarantanną objęto tam ok. 400 osób, z czego większość to osoby, które brały udział w lokalnej paradzie karnawałowej. W ciągu ostatniej doby pierwsze przypadki zachorowań na koronawirusa zanotowano w Holandii, San Marino, Irlandii Północnej, Nowej Zelandii, Białorusi, Litwie i Nigerii.
Dziennik „Epoch Times” twierdzi, że dotarł do dokumentów świadczących, że Chiny zaniżają liczbę zarażeń. W prowincji Szantung oficjalnie podaje się teraz liczbę 756. W dokumentach pozyskanych przez „Epoch Times” stan na 23 lutego to 1992 zdiagnozowanych przypadków zarażenia.
Współpraca: Weronika Lewandowska