Lama Thubten Wangchen: zmusili mnichów do kultu Mao

Udostępnij
Przeczytasz tekst w ok. 6 min.

W Polsce przebywa Lama Thubten Wangchen, bliski współpracownik Dalajlamy. Upomina się o przestrzeganie praw człowieka i autonomię Tybetu. Jak do tej pory żadne z polskich mediów nie podjęło tematu. Telewizja Idź Pod Prąd jako jedyna przeprowadziła wywiad z Lamą Thubten Wangchenem. Poznaj dramatyczną prawdę o sytuacji w Tybecie i podaj dalej!

– 1 października to była 70. rocznica powstania Chińskiej Republiki Ludowej. Wszędzie odbywały się wielkie obchody. 70 lat przelewu krwi. 70 lat zabijania i ucisku w Chinach. Tu nie ma co świętować, ale świętował cały świat. Tybetańczycy nie zgadzają się z tym i w Tybecie nie wspierają tego świętowania. Jednak rząd chiński zmusił mnichów i mniszki tybetańskie do tego, by wyszli z klasztorów, trzymając czerwone chińskie flagi z gwiazdą, śpiewając i wychwalając Mao Zedonga oraz jego czerwoną książeczkę. Rząd chiński nałożył obowiązek na buddystów, by wychwalali Mao Zedonga i nieśli chińską czerwoną flagę. Kontrola jest wielka. 70 lat represji i rządów partii komunistycznej było ostatnio świętowane. Teraz jest czas zmienić rząd chiński. Więcej demokracji, więcej praw człowieka, więcej wolności to coś ważniejszego niż hasło ‘Made in China”.

Red. Ivan Belostenko, telewizja Idź Pod Prąd: Dzisiaj mamy 10 października 2019 r. Jest z nami gość specjalny z Warszawy, ale pochodzący z Tybetu, Lama Thubten Wangchen. Witamy.

Lama Thubten Wangchen: Witajcie.

Miło nam pana gościć. Krótko pana przedstawię. Jest pan mnichem z Tybetu i reprezentantem Dalajlamy. Urodził się pan w Tybecie w 1954 r. i uciekł do Nepalu i do Indii jako młody chłopiec. Został pan mnichem w wieku 16 lat, a teraz kieruje pan Fundacją Casa del Tibet w Barcelonie. Obecnie jest pan w Warszawie. Zacznijmy od rozmowy na temat pierwszych lat pana życia. W 1959 r., kiedy miał pan 5 lat, uciekł pan z Tybetu, podczas inwazji chińskiej. Pańska matka została wtedy zamordowana. Czy może pan opowiedzieć nam coś więcej o tamtych czasach i o tym, co stało się z pana rodziną podczas inwazji i po niej?

Oczywiście każdy mniej więcej wie, że Tybet został najechany przez chiński rząd i Komunistyczną Partię Chin 60 lat temu, w 1959 r. 2019 rok to sześćdziesiąta rocznica okupacji Tybetu przez Chińczyków. Okupacja i najazd Chińczyków to początek nielegalnej i brutalnej inwazji, która doprowadziła do śmierci ponad 1,2 miliona Tybetańczyków. Jeszcze teraz ma tam miejsce wiele cierpienia. Tybet doświadcza teraz represji, tortur i zabójstw, a także zniszczenia środowiska przez rząd chiński.

Proszę powiedzieć nam więcej o tym, jak wygląda teraz sytuacja Tybetańczyków. Czy naprawdę jest tak, jak to ludzie opisują, że jest to jedno wielkie więzienie?

Ogólnie w świecie ludzie nie wiedzą zbyt dużo o sytuacji Tybetańczyków i ich problemach, ponieważ nie ma zbyt wielu informacji o Tybecie w ogóle. Jest tak dlatego, że chiński rząd jest obecnie bardzo silny ekonomicznie i wszyscy, każdy kraj robi interesy z Chinami. Etykieta „Made in China” jest wszędzie i dlatego jest mniej praw człowieka i wolności w Chinach, tak samo jak jest mniej demokracji, ale nikogo to nie interesuje. Wszyscy stają po stronie Chin, by kupić i sprzedać więcej towarów. W XXI wieku patrzą głównie na interes ekonomiczny. Tymczasem Tybet nie jest rajem. Obecnie w Tybecie żyje 6 milionów ludzi, którzy doświadczają ucisku, tortur i wielu cierpień. A Organizacja Narodów Zjednoczonych pozostaje głucha na problemy Tybetańczyków.

To teraz mniejszość, prawda? W jednym z wywiadów powiedział pan, że w Tybecie mieszka około ośmiu milionów Chińczyków i 6 milionów Tybetańczyków, czy tak?

Tak, jest 6 milionów Tybetańczyków i prawie 8 milionów Chińczyków w Tybecie. Więc jesteśmy mniejszością w naszym własnym kraju, Tybecie. Jest tam więcej Chińczyków.

Wiemy, że chińscy komuniści nie szanują żadnej religii ani chrześcijaństwa, ani islamu, ani buddyzmu. Jaki model państwa chciałby pan zobaczyć nie tylko w Chinach, ale także np. w Hongkongu czy w Tybecie, a nawet w Polsce?

Na świecie jest tylko kilka komunistycznych państw, w tym np. Korea Północna i Chiny – to są dyktatury i kraje komunistyczne zarazem. A teraz komunistyczne Chiny nie szanują żadnej religii. Wiele, wiele muzułmańskich Chińczyków jest uwięzionych, a także wielu katolickich księży jest w więzieniach w Chinach. Wielu mnichów i lamów jest uwięzionych w Tybecie. To się dzieje. Ich nie obchodzi religia. Partia komunistyczna myśli, że religia jest trucizną i dlatego nie szanują jej wcale i nie ma wolności religii w Tybecie ani w Chinach, ani w Hongkongu. Co tam się dzisiaj dzieje? Oni chcą demokracji. Ale rząd chiński nie chce negocjować. Tak właśnie rząd chiński łamie prawa człowieka wewnątrz Chin, łamie prawa Ujgurów, Hongkończyków i Tybetańczyków.

W Polsce odbyły się obchody 70. rocznicy powstania Chińskiej Republiki Ludowej 1 października. Co to tzw. święto tak naprawdę znaczy dla Tybetańczyków?

To prawda, 1 października to była 70. rocznica powstania Chińskiej Republiki Ludowej. Wszędzie odbywały się wielkie obchody. 70 lat przelewu krwi. 70 lat zabijania i ucisku w Chinach. Tu nie ma co świętować, ale świętował cały świat. Tybetańczycy nie zgadzają się z tym i w Tybecie nie wspierają tego świętowania. Jednak rząd chiński zmusił mnichów i mniszki tybetańskie do tego, by wyszli z klasztorów, trzymając czerwone chińskie flagi z gwiazdą, śpiewając i wychwalając Mao Zedonga oraz jego czerwoną książeczkę. Rząd chiński nałożył obowiązek na buddystów, by wychwalali Mao Zedonga i nieśli chińską czerwoną flagę. Kontrola jest wielka. 70 lat represji i rządów partii komunistycznej było ostatnio świętowane. Teraz jest czas zmienić rząd chiński. Więcej demokracji, więcej praw człowieka, więcej wolności to coś ważniejszego niż hasło ‘Made in China”.

Jest pan teraz w Polsce. Wziął pan udział w demonstracji pod budynkiem chińskiej ambasady w Warszawie, a także w spotkaniu, w którym wzywał pan do nawiązania dialogu. Proszę opowiedzieć nam o celu pańskiej wizyty, a także demonstracji? Co przeciętny Polak może zrobić, by pomóc Tybetańczykom?

Jak już powiedziałem, w tym roku przypada 60. rocznica najazdu Chin na Tybet. Dlatego zdecydowaliśmy w Barcelonie o rozpoczęciu dialogu na rzecz pokoju. Będziemy w trzydziestu europejskich krajach i spotkamy się z politykami, senatorami,  będziemy prosić o wsparcie dla Tybetańczyków. My kochamy pokój. Podążamy za Mahatmą Gandhim, a także za przesłaniem pokoju Dalajlamy dla świata. W 30 europejskich krajach zorganizujemy spotkania z politykami, przedstawicielami rządu, członkami parlamentów, będziemy prosić o wsparcie dla praw człowieka i wolności. Także ochrona środowiska jest bardzo ważna. Zachodzi zmiana klimatu. W Tybecie rząd chiński nieustannie wykorzystuje kopalnie, zasoby naturalne. To się dzieje. Chodzimy do chińskiej ambasady w każdym kraju. Polska to dziewiętnasty kraj. Dziewiętnasty z trzydziestu. Jesteśmy bardzo dumni, że jesteśmy w Polsce, w Warszawie. Dziś rano poszliśmy do chińskiej ambasady. Nie tylko by protestować, ale by prosić ich o dialog z Dalajlamą i żeby Tybetańczycy i Chińczycy zaznali pokoju w Chinach i w Tybecie.

Gdyby Polacy mieli wybrać, czy ugiąć się przed komunistycznym rządem chińskim, czy zrobić, co trzeba, to co według pana powinni zrobić?

Oczywiste jest, że cały świat robi z Chinami interesy. Także Polska powinna to robić. Bo robienie interesów nie jest samo w sobie złe. Każdy ma prawo kupować produkty chińskie. Ale prosimy każdego, zanim zaczniecie handlować z Chinami, zażądajcie, by te szanowały bardziej wolność wyznania, prawa człowieka i przyrodę w Chinach. Wtedy robienie interesów w Chinach nie będzie niczym złym. Nie jesteśmy przeciwni biznesowi. Jesteśmy przeciwni łamaniu przez Chiny praw człowieka, a to się tam właśnie dzieje. Nie zgadzamy się na to. Prosimy Xi Jinpinga, prezydenta Chin, by rozpoczął dialog dla dobra Chińczyków i dla dobra Tybetańczyków. To jest ważne, najważniejszy jest dialog. My, Tybetańczycy, nie żądamy niepodległości. My, Tybetańczycy, nie prosimy o oddzielenie. Prosimy Chiny o autonomię, w ramach której będziemy mogli uczyć się i zachowywać naszą tożsamość i kulturę, a także chronić naszą przyrodę – góry i rzeki w Tybecie. Prosimy tylko o autonomię. Rząd chiński powinien rozpocząć dialog jak najszybciej.

Niektórzy mogliby powiedzieć, że komuniści mogą składać obietnice i zgadzać się na pewne warunki, ale gdy tylko odejdą od stołu, to kłamią, zmieniają zdanie i warunki porozumienia. Co pan o tym myśli?

Zawsze tak jest. Rząd chiński obiecuje tak wiele, ale nie spełnia tych obietnic. Podpiszą każdy dokument, ale go nie uszanują. Chiny są krajem numer jeden w więzieniu ludzi, torturach i ludobójstwie. Dla rządu chińskiego to nie ma znaczenia. Oni nie szanują międzynarodowego prawa. To silny kraj. Ale ich siła nie będzie trwała wiecznie. Wszystko się zmienia, wszystko jest tymczasowe. A więc rząd chiński i Xi Jinping muszą myśleć więcej o tej nietrwałości i o tym, że ich władza nie będzie trwała wiecznie. Dlatego trzeba myśleć pozytywnie, działać pozytywnie, dawać więcej wolności i demokracji Hongkończykom, Ujgurom, a także Tybetańczykom. To byłoby dużo lepsze dla chińskiego rządu.

Dziękujemy bardzo za rozmowę i za wizytę w Polsce. Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy. Życzymy sukcesów i wszystkiego najlepszego w pańskich działaniach.

Dziękuję bardzo. Dziękuję polskiemu rządowi, Polakom za ich sympatię i ciepłe uczucia dla Tybetańczyków i Dalajlamy. Życzymy wam wszystkiego najlepszego, pokoju, harmonii. Dbajcie o zdrowie i spokój ducha, który jest bardzo ważny. Wszystkiego najlepszego.

Dziękujemy.