Przeczytasz tekst w ok. 5 min.

Na środowej konferencji prasowej premier Mateusz Morawiecki ogłosił, że podpisaliśmy umowę na zakup szczepionki przeciw SARS-CoV-2. Ksiądz dr Janusz Chyła zapytał na Twitterze, czy w procesie produkcji szczepionek nie potraktowano przedmiotowo ciał abortowanych dzieci. Co na to dr Tomasz Dzieciątkowski, wirusolog z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego? Rozmawia Kornelia Chojecka, telewizja Idź Pod Prąd.

Zobacz całą rozmowę z dr. Dzieciątkowskim w IPP TV:

 

Panie doktorze, wraz z prof. Krzysztofem Filipiakiem napisał pan książkę Koronawirus SARS-CoV-2 – zagrożenie dla współczesnego świata, która została wydana 2 grudnia, prezentowana jako pierwsza w Polsce pozycja opisująca aktualny stan wiedzy nt. koronawirusa SARS-COV-2 i wynikającej z niego choroby COVID-19. Jakie jest więc największe zagrożenie dla świata wypływające z pandemii koronawirusa?
Cóż, sam koronawirus jest wyzwaniem, dlatego że jest to stosunkowo nowy patogen, którego musieliśmy się nauczyć, cały czas uczymy się walki z nim i jednocześnie musimy przystosować się do życia w jego otoczeniu. Bo nawet jeżeli akurat będziemy mieli skuteczny lek, skuteczną szczepionkę, to pamiętajmy, że jest to poniekąd choroba odzwierzęca, a tego typu chorób łatwo się nie pozbędziemy.
Gdzie można zamówić tę niezwykle interesującą pozycję?
Najlepiej on-line na stronie Państwowych Zakładów Wydawnictw Lekarskich (PZWL), ale z tego, co się orientuję, nakład papierowy został już wyczerpany, aczkolwiek planowane są oczywiście dodruki. Natomiast cały czas jest możliwość kupienia książki w wariancie elektronicznym.
Przejdźmy na chwilę do premiera Morawieckiego, który w poniedziałek napisał na Facebooku, że „wygrywamy z epidemią, liczba zakażeń spada”. Rzeczywiście, według oficjalnych statystyk, w ostatnich dniach liczba zakażeń w Polsce spadła. Czy pan doktor podziela optymizm premiera Morawieckiego?
Nie, niestety nie podzielam, dlatego że słyszałem już z ust pana premiera Morawieckiego teorię, jakoby koronawirus był w odwrocie, kiedy nic na to nie wskazywało. W tej chwili owszem, według oficjalnych danych spada liczba zakażeń, ale pamiętajmy o jednej rzeczy: mamy wyłącznie jedno oficjalne, centralne źródło danych na temat zakażeń SARS-CoV-2 w Polsce, co nie sprzyja weryfikacji tych danych. Dlatego nie jestem w stu procentach pewien, czy na przykład podawana liczba 15 tysięcy zakażeń na dobę to kompletna liczba, czy też są jakieś odchyłki.
Panie doktorze, minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek odwiedził niedawno lubelskie szkoły, rozdając tablety do edukacji zdalnej. W spotkaniach brali udział nauczyciele, uczniowie, samorządowcy. Minister zapowiadał też, że ma nadzieję na powrót do trybu stacjonarnego od 17 stycznia. Czy rzeczywiście tak się stanie? Jak w ogóle ocenia pan działania ministra Czarnka?
Myślę, że rozdawanie tabletów było typowym działaniem PR-owym, natomiast, czy dzieci wrócą 17 stycznia do szkół, tego nie wiem, jest jeszcze prawie półtora miesiąca. To półtora miesiąca powinno wreszcie zostać wykorzystane na opracowanie strategii, jak dzieci powinny wrócić do szkół. Nie powinno to wyglądać tak, jak pod koniec sierpnia, czyli że dzieci z początkiem września zostały puszczone do szkół właściwie samopas, a cały problem został przerzucony na barki dyrektorów szkół, którzy nie są przygotowani do działań o charakterze epidemiologicznym. W związku z tym wzrosła liczba zakażeń, a mam nadzieję, że do tego ponownie nie dojdzie.
W jaki sposób możemy dzisiaj pomóc medykom? Przypomnę, że my, jako środowisko telewizji Idź Pod Prąd, rozpoczęliśmy akcję #DziekujemyMedykom.

Tego typu wsparcia moralne są bardzo istotne. Od kilku lat, jeżeli porównamy nasz system opieki zdrowotnej do statku, płyniemy rdzewiejącym, dziurawym statkiem. Załoga, czyli personel medyczny, dwoi się i troi, żeby jakoś łatać dziury i żeby ten statek płynął. Problem polega na tym, że armator, czyli rząd, nie robi nic, by ten statek jakoś wyremontować albo naprawić. W tej chwili, od ponad 9 miesięcy, płyniemy nieustająco w obrębie cyklonu, zalewają nas fale. Mam cichą nadzieję, że ten statek nie zatonie. Natomiast bardzo się cieszę, że przynajmniej niektórzy pasażerowie starają się właśnie dzięki tego typu akcjom. Nie jesteście państwo w stanie wiele więcej zrobić, robicie już bardzo dużo, za co serdecznie dziękuję w imieniu wszystkich pracowników zawodów medycznych. Niestety pandemia udowodniła, jak bardzo polski system opieki zdrowotnej wymaga kompleksowej naprawy.
Premier Mateusz Morawiecki ogłosił, że podpisaliśmy umowę na zakup szczepionki przeciw SARS-CoV-2. Jak doktor ocenia plan szczepień zaproponowany przez premiera i ministra zdrowia?
Tak naprawdę to dopiero zarys planu. Cieszę się, że podpisane są umowy zarówno z firmą Pfizer, jak i z firmą Johnson&Johnson czy AstraZeneca. (…) Należy podkreślić, że w przypadku tej szczepionki będzie bardzo duże wyzwanie logistyczne, ponieważ musi być przechowywana w temperaturze -70, -80° C, i o ile firma Pfizer deklaruje, że po jej stronie leży zapewnienie odpowiednich warunków transportu do kraju docelowego, to dystrybucja i przechowywanie leży w gestii poszczególnych rządów. Premier Morawiecki powiedział, że na pierwszej linii mają być gabinety lekarzy pierwszego kontaktu. Niestety nie wyobrażam sobie, żeby nawet w co dziesiątym albo co dwudziestym gabinecie POZ-u zapewniona była taka niskotemperaturowa zamrażarka, a kosztuje ona od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy złotych.
Wydaje mi się, że bardzo racjonalnym byłoby oparcie punktów szczepień o istniejące punkty krwiodawstwa w ramach Regionalnych Centrów Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa, dlatego że te punkty mają zamrażarki niskotemperaturowe i gabinet lekarski przeznaczony do badań fizykalnych kandydatów do oddania krwi.

Szczepionka ma być dobrowolna i darmowa. W tym miejscu mam gorący apel do wszystkich obywateli – pandemia tym szybciej ustąpi, im większy odsetek populacji zostanie wyszczepiony.
Co więc chciałby pan doktor przekazać przeciwnikom szczepionki na SARS-CoV-2, którzy twierdzą na przykład, że szczepionka może zmienić kod genetyczny?
Osobom, które twierdzą, że szczepionka mRNA może zmienić kod genetyczny, sugerowałbym przeczytanie porządnego podręcznika dotyczącego biologii molekularnej, żeby zobaczyli, gdzie ulega replikacji mRNA, a gdzie ulega replikacji DNA – mRNA omija jądro komórkowe, gdzie znajduje się nasz materiał genetyczny.
Ksiądz doktor Janusz Chyła napisał na Twitterze: „Jedną z ważnych kwestii etycznych w sprawie szczepionek jest ta, czy w procesie ich produkcji nie potraktowano przedmiotowo ciał abortowanych dzieci”. Jak pan doktor odniesie się do tego zarzutu wobec szczepionek?

Przede wszystkim poradziłbym księdzu, żeby zajmował się sprawami duchowymi, a nie sprawą szczepionek, bo nie ma ku temu kompetencji. Po drugie, mogę wyraźnie powiedzieć, że zarówno szczepionki mRNA, czyli szczepionka Pfizera, jak i szczepionka firmy Moderna nie wykorzystują jakichkolwiek linii komórkowych, a szczepionka firmy AstraZeneca nie jest namnażana w liniach komórkowych wywodzących się z tkanek poronionych płodów. Jeszcze za czasów papiestwa Benedykta XVI został wydany dokument, który mówi, że jeżeli nie ma żadnej innej możliwości, szczepionki, które wykorzystują wirusy namnażane w ludzkich komórkach, powinny być używane, ponieważ jest to mniejsze zło niż niewykorzystywanie tych linii. Proszę pamiętać, że te linie komórkowe zostały pozyskane ok. 50–60 lat temu w zupełnie innych czasach i używane są do tej pory.
Nawiązując do szczepionki: często pojawiają się pytania, czy mutacje wirusa będą powodowały potrzebę szczepienia się co roku?
Wyraźnie należy podkreślić, że póki co żadna z mutacji, a było ich siedem, nie spowodowała zmian w budowie antygenowej wirusa. W związku z tym wirus jest antygenowo stabilny.
Na koniec pytanie od naszych widzów: „Czy jeżeli podejrzewam u siebie przejście COVID-19, to czy mimo to powinien się zaszczepić?”.
Pamiętajmy, że w grupie pacjentów, którzy przeszli COVID-19 bezobjawowo albo skąpoobjawowo, poziom przeciwciał i czas ich trwania jest niski i stosunkowo krótki, w związku z czym bezpieczniej będzie się zaszczepić. Oczywiście osoby, które przeszły COVID-19 objawowo, najprawdopodobniej mają większy poziom protekcji, natomiast w żaden sposób podanie dodatkowej dawki antygenu koronawirusa nie spowoduje dysfunkcji ze strony naszego układu odpornościowego, a tylko zastymuluje go do dodatkowej reakcji.

Rozmowa: Kornelia Chojecka
Współpraca: Agata Machała