Fake newsy ruskiej narracji ws. sierot z Mariupola

Udostępnij
Przeczytasz tekst w ok. 7 min.

W ostatnim czasie w kilku mediach ukazały się teksty na temat ukraińskich dzieci, które zostały sprowadzone jako uchodźcy do Kazimierza Dolnego przez grupę Amerykanów, Ukraińców i Polaków. Niestety, niektóre polskie media podsycają atmosferę skandalu wokół tej sprawy i powielają wiele plotek i kłamstw na temat Amerykanów, którzy udzielili pomocy sierotom z Mariupola, ratując je przed wojną. Poniżej prezentujemy ripostę do tekstów opublikowanych przez Gazetę Wyborczą, Dziennik Wschodni i Radio TOK FM. Jednocześnie apelujemy do dziennikarzy o uczciwe i rzetelne relacjonowanie sytuacji.

 

I. Gazeta Wyborcza

Tytuł: „Dzieci z domu dziecka w Mariupolu zamieszkały w Kazimierzu. W sieci burza: Chcą je wywieźć do USA, handel ludźmi”

Autor: Piotr Kozłowski

Uwagi i sprostowania:

1. „Chcą je wywieźć do USA, handel ludźmi”.

Tytuł fałszywie komunikuje, jakoby istniał plan popełnienia przestępstwa i skrzywdzenia dzieci. W rzeczywistości Amerykanie wywieźli dzieci nie do USA, ale z terenu wojny – z bombardowanego Mariupola – do bezpiecznej Polski. Nie handlują dziećmi, wręcz przeciwnie, ratują je zupełnie za darmo, poświęcając swój czas i ryzykując życiem.

Pastor Matthew Shea został odznaczony wieloma medalami za walkę z terroryzmem. Jest weteranem wojny w Iraku i Bośni. Zdobył następujące odznaczenia: Medal NATO (2000), Medal za Osiągnięcie – kilkukrotnie, Medal Pochwalny – kilkukrotnie, Medal Ekspedycji Sił Zbrojnych (2000), Medal za Chwalebną Służbę (2005), Order Świętego Maurycego (2005), Brązowa Gwiazda (2005), Medal Ekspedycyjnej Wojny z Terroryzmem (2005). W Kościele pastora Shea działa organizacja, która zwalcza handel ludźmi, m.in. nakręcili film o tej tematyce.

2. „Internauci piszą jednak, że dzieci mają być zabrane do Stanów Zjednoczonych, a nawet sprzedane. Padają sformułowania o przeznaczeniu ich organów do transplantacji. We wpisach była też mowa o tym, że mogą zostać umieszczone w domach publicznych. Część wpisów już zniknęła”.

Autor powiela oszczerstwa i zostawia bez komentarza. Czytelnik zostaje z wrażeniem, że „coś jest na rzeczy”, zamiast dostać od dziennikarza rzetelną informację, że są to bezpodstawne plotki. Czy przestępcy relacjonowaliby swoje działania otwarcie w internecie? Zapraszaliby konsula Ukrainy, by skontrolował, czy wszystko jest w porządku? Angażowaliby wiele nieznanych sobie osób z różnych środowisk? Ryzykowaliby osobistym wyjazdem do bombardowanego kraju? Liczyliby na to, że nikt w Polsce nie sprawdzi legalności ich działań związanych z opieką nad ponad sześćdziesięciorgiem dzieci? Dziennikarz jednak nie raczył wyrazić tych lub podobnych refleksji pokazujących absurdalność zarzutów internetowych trolli.

3. „Skrajnie prawicowy” pastor Matt Shea, który rzekomo nawoływał do „zabijania niechrześcijańskich mężczyzn, gdyby wybuchła wojna, a oni nie zgadzają się na przestrzeganie fundamentalistycznego prawa biblijnego”.

Podła insynuacja i budowanie fałszywej narracji o podejrzanych pastorach. Pastor Shea podkreśla, że to nieprawdziwy zarzut i dodaje: „W rzeczywistości szkoliłem i nauczałem amerykańskich żołnierzy czegoś dokładnie odwrotnego”. Fakty są takie, że służąc w Armii USA, która znana jest ze stawiania za wzór chrześcijańskiego etosu, był wielokrotnie odznaczany, m.in. Medalem za Chwalebną Służbę czy kilkukrotnie Medalem Pochwalnym. Powielanie bzdur z Wikipedii nie najlepiej świadczy o warsztacie dziennikarza „Wyborczej”.

Nie jest też prawdą, że Matthew Shea został usunięty ze stanowiska przewodniczącego Klubu Republikanów w Izbie Stanu Waszyngton. Odbyły się wybory, w normalnym terminie i wybrano kolejną osobę na to stanowisko.

4. Współpraca z pastorem Pawłem Chojeckim przedstawiona jako coś podejrzanego. Określenia: „kontrowersyjna postać”, „znany ze skrajnie prawicowych poglądów” – budzą wyobrażenie o jakimś niebezpiecznym faszyście – a mowa po prostu o człowieku, który kocha Jezusa i żyje według konserwatywnych wartości wypływających z Biblii.

W rzeczywistości Pastor Chojecki szefuje Telewizji Idź Pod Prąd, która znana jest z opowiadania się za sojuszem Polski, Stanów Zjednoczonych i Izraela, realizuje filmy dokumentalne o pięknej polsko-żydowskiej historii, o Sprawiedliwych wśród Narodów Świata, a wśród setek gości Telewizji Idź Pod Prąd są postaci ze wszystkich opcji światopoglądowych w Polsce – np. ks. prof. Andrzej Kobyliński, Jarosław Makowski, mec. Artur Nowak, dr Bartłomiej Wróblewski, Jan Krzysztof Ardanowski, Bogdan Borusewicz, prof. Magdalena Środa, Eliza Michalik, Krzysztof Wyszkowski, ks. dr Leszek Gęsiak (rzecznik KEP), red. Piotr Pytlakowski, red. Jerzy Haszczyński, prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak.

Przy okazji autor powiela oszczerstwo, jakie pojawiło się w czasie procesu pastora Chojeckiego, jakoby powiedział o narodzie polskim, że „Polacy są gnidowaci” – co w rzeczywistości było opinią tylko o pewnej podgrupie złośliwych ludzi z Polski. Autor napisał też, że pastor Chojecki „został skazany” – choć wyrok w jego procesie jest nieprawomocny, co w praktyce oznacza, że jest niewinny w świetle prawa, o czym mówił w IPP TV mec. Michał Hara z Biura Rzecznika Praw Obywatelskich. Do wyroku złożono apelacje, sprawa nie jest rozstrzygnięta.

5. Określenie „sekta” oczerniające Kościół Nowego Przymierza w Lublinie przedstawione jako cytat z wypowiedzi senatora Jacka Burego, który dawno temu odszedł z KNP.

Nie jest prawdą, że senator Jacek Bury określa dziś Kościół Nowego Przymierza w Lublinie jako sektę. Niedawno sąd w Warszawie nakazał innemu podmiotowi, TVP Info, przeproszenie KNP w Lublinie za nazwanie go sektą w jednej z publikacji na stronie internetowej. KNP w Lublinie jest kościołem formalnie zarejestrowanym i działającym zgodnie z prawem.

6. Autor „Wyborczej” twierdzi, że strona internetowa organizacji Loving Homes and Families for Orphans „od kilku dni nie działa”.

Strona organizacji pod adresem http://lovingfho.com działa i działała w dniach poprzedzających publikację artykułu.

7. Po ponad połowie artykułu pisanego w duchu skandalu i podejrzeń okazuje się, że autor jednak wie, że różne podmioty przeprowadziły w tej sprawie wiele kontroli – i wszystkie wykazały, że nie ma żadnych uchybień, wszystko jest w porządku. Sam autor w końcu przytacza informacje, że niczego niepokojącego nie stwierdziły: policja, konsulat Ukrainy, Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie, wiceburmistrz, starostwo, wojewoda lubelski. Po co więc nadawać internetowemu hejtowi rangę informacji skłaniających do słusznego niepokoju?

8. „[…] w rozmowie z 'Wyborczą’ prezeska HF [Homo Faber] Anna Dąbrowska powiedziała, że fundacja nie ma ze sprawą żadnego związku […]”.

Wolontariusze fundacji Homo Faber (która obsługuje numer telefonu pomocy Ukraińcom, działając przy prezydencie Lublina), pomogli w znalezieniu miejsca w Domu Dziennikarza w Kazimierzu Dolnym.

 

II. Dziennik Wschodni

Tytuł: „Lubelskie. Ukraińskie sieroty pod opieką pastora-radykała” [wcześniejsza wersja tytułu: „Lubelskie. Ukraińskie sieroty pod opieką pastora-radykała. Sekta?” – w tej formie pozostał na profilu dziennika na Twitterze, redakcja nie wycofała się z nagonki]

Autor: Radosław Szczęch

Uwagi i sprostowania:

1. „Pastor-radykał” i „sekta” – bezpodstawna insynuacja, że ukraińskie dzieci trafiły w ręce niebezpiecznego człowieka i podejrzanej organizacji. Dziennik Wschodni usunął słowo „sekta” z tytułu, ale nie wycofał się z nagonki na Amerykanów i pozostawił starą wersję tytułu na profilu na Twitterze.

Jak podkreśla pastor Shea, odpowiadając na zarzuty: „Nie jest prawdą, że głoszę radykalne poglądy religijne, wyznanie wiary mojego kościoła jest zgodne z uznanymi dogmatami kościołów protestanckich głównego nurtu”. Tekst w Dzienniku Wschodnim jest więc wyrazem nietolerancji dla standardowych poglądów chrześcijan protestantów.

2. „Urzędnicze kontrole nie podobają się Amerykanom” – czyli sugestia, że mają coś do ukrycia.

Jak ripostują Amerykanie: „nie podobało się zachowanie osoby, która nie chciała się wylegitymować, a żądała dostępu do dzieci”. Ponadto krytykowali stworzenie sytuacji, w której kontrole przeprowadzono w taki sposób, że wzbudzały strach u dzieci.

3. „Nieznane osoby z USA”.

Są to osoby doskonale znane stronie ukraińskiej, pomagają od lat sierocińcowi z Mariupola znajdować w USA nowe ukraińskie rodziny dla dzieci.

4. Kłamstwo, jakoby pastor Shea pisał o „biblijnym przyzwoleniu na zabijanie niewiernych”.

Odpowiedź w części riposty dot. Gazety Wyborczej, pkt. 3.

5. Informacja o postępowaniu prokuratury – sugestia, że zarzut o nielegalnej adopcji i handlu ludźmi ma jakieś podstawy.

W rzeczywistości działalność pastora Shea i amerykańskiej organizacji szukającej domów dla sierot prowadzona jest legalnie, procedury są realizowane we współpracy z rządami USA i Ukrainy oraz z wymaganymi zgodami sądów.

6. Cytowanie osoby, która podważa prawo Amerykanów do opieki nad dziećmi i wyraża opinię, że „robią z nimi, co chcą”, bo dali sierocińcowi jakieś „datki”.

Prawo do opieki przyznała Amerykanom strona ukraińska, która w tej sprawie decyduje, o czym autor wie, gdyż sam cytuje wypowiedź wojewody lubelskiego na ten temat. Amerykanie są związani z sierocińcem o wiele mocniej niż poprzez „datki” i nie robią z dziećmi „co chcą”, ale to, co trzeba, by były bezpieczne i zadbane. Amerykanom w opiece nad dziećmi codziennie pomagają z ogromnym poświęceniem dziesiątki wolontariuszy z Kościoła Nowego Przymierza w Lublinie oraz spośród mieszkańców Kazimierza Dolnego i okolic.

7. Cytowanie fałszywej sugestii, według której „osoby powołujące się na amerykańską fundację do tej pory nie okazały dokumentów potwierdzających jej rejestrację”.

Dokumenty te były i są dostępne online, np. na stronie: https://opencorporates.com/companies/us_tx/0803077637

8. Końcowe stwierdzenie, że nie ma odpowiedzi na jakieś ważne pytania.

Absurdalne zdanie po licznych kontrolach, jakie w tej sprawie przeprowadzała policja i inne uprawnione do tego podmioty. Pastor Shea odpowiada: „Zostało opublikowane odpowiednie oświadczenie wyjaśniające i odpowiedzieliśmy na wszelkie pytania lokalnych władz”.

 

III. Radio TOK FM

Tytuł: „Kontrowersyjny pastor z USA zajmuje się sierotami z Mariupola w lubelskim ośrodku. Sprawę bada sąd rodzinny”

Autor: Anna Gmiterek-Zabłocka

Uwagi i sprostowania:

1. „Kontrowersyjny pastor” i „sprawę bada sąd”.

Bezpodstawna sugestia, że dziećmi zajmuje się ktoś niebezpieczny, a nawet, że już coś złego się wydarzyło.

2. Przywoływanie opinii „mediów”, jakoby pastor Shea stał pod zarzutem „indoktrynacji młodych osób i radykalizowania ich poglądów”.

Jak odpowiada pastor: „Nie jest prawdą, że indoktrynuję młode osoby i radykalizuję ich poglądy, wyznanie wiary mojego kościoła jest zgodne z uznanymi dogmatami kościołów protestanckich głównego nurtu”.

3. Cytat osoby nazywającej amerykańską organizację „randomową organizacją z zagranicy” i sugerującej, że Amerykanie działają tutaj wbrew prawu. Przedstawianie tej osoby w pozycji autorytetu („badaczka adopcji i pieczy zastępczej, która zajmuje się tym tematem od lat”).

Prawo do opieki nad dziećmi jest potwierdzone przez stronę ukraińską. Ponadto: „Nieprawdą jest, że 'dzieci w pieczy przejęła randomowa organizacja’. Nie przejęliśmy opieki nad dziećmi po ich przyjeździe do Kazimierza Dolnego, ale przywieźliśmy je do Kazimierza z Ukrainy, a organizacja Loving Families and Homes for Orphans nie jest 'randomowa’, ale współpracowała z sierocińcem w Mariupolu już przed wojną i została poproszona przez dyrekcję o pomoc w ewakuacji dzieci z Ukrainy”. Na miejscu bezpośrednią opiekę nad dziećmi sprawują także dwie opiekunki z sierocińca w Mariupolu.

4. „Obawiam się tego, że jest to jakiś nielegalny sposób na wywiezienie dzieci bez kontroli, z pominięciem procedur – dodaje psychoterapeutka Joanna Stefańska”.

Różne podmioty przeprowadziły liczne kontrole. Żadna nie wykazała żadnych nieprawidłowości. Autorka to wie, gdyż pisze o tym w dalszej części tekstu. Zdecydowała się jednak umieścić w tekście informację, że psychoterapeutka „obawia się”. W efekcie zasiewa w czytelnikach podejrzenie, że może się dziać coś złego.

5. Fałszywa informacja: „Kiedy próbuję wyszukać jakieś dokumenty tej organizacji, która zajmuje się obecnie dziećmi, to okazuje się, że miała ona zostać zarejestrowana dopiero trzy tygodnie temu” – zacytowana bezkrytycznie przez autorkę.

Rejestracji dokonano w 2018 r. Dokumenty dostępne są np. pod adresem: https://opencorporates.com/companies/us_tx/0803077637.

6. Insynuacje anonimowych psychologów: „Nie tylko o dokumenty tu chodzi, ale o to, co jest przekazywane, mówione tym dzieciom i gdzie, i po co mają one ostatecznie trafić”.

Działanie Amerykanów jest transparentne, obawy cytowanych anonimowo psychologów oparte są na plotkach i pomówieniach. Informowanie czytelników, że ktoś ma niepokojące odczucia, jeśli nie potrafi podać uzasadnionych powodów tego stanu, jest niepoważne

7. „Jeden z prawników z Warszawy zawiadomił o sprawie Sąd Rodzinny w Puławach”.

Ale co zarzuca? Jakie ma do tego podstawy, uzasadnienie? Czy autor doniesienia do Sądu był na miejscu w Kazimierzu, czy powiela tylko internetowe plotki i rosyjską propagandę? Nie wiadomo. Na pewno zadanie tych pytań nie pomogłoby w podsycaniu atmosfery skandalu. Niestety autorka artykułu nie podaje tych informacji.

8. Inny sierociniec zrezygnował z przyjazdu do Polski. „Stało się tak z uwagi na informacje, które pojawiły się na portalach społecznościowych w sprawie amerykańskiej organizacji”.

Takie sformułowanie może sugerować, że placówka z Ukrainy boi się, że coś jest nie tak z amerykańską organizacją. W rzeczywistości powodem rezygnacji z pomocy w Polsce była obawa przed tym, że kolejny sierociniec zostanie wykorzystany przez rosyjską propagandę.

WYWIAD O TEJ SPRAWIE Z WICEBURMISTRZEM KAZIMIERZA DOLNEGO: