Przeczytasz tekst w ok. 3 min.

„Okazuje się, że przestępcy seksualni są bardzo blisko nas”, „ksiądz pedofil skazany za molestowanie 12-latki był przez pół roku wikarym w szkole, do której chodziłem” – mówi w Telewizji Idź Pod Prąd red. Szymon Piegza, autor artykułu Newsweeka o księdzu pedofilu, którego kard. Dziwisz przenosił z jednej parafii na drugą. „Ustaliłem, że kard. Dziwisz powinien się dowiedzieć wcześniej o przestępstwie, przynajmniej kilka miesięcy przed tym, jak odwołał ks. Łukasza K.” – dodaje dziennikarz Onetu. Piegza alarmuje, że skazany za molestowanie ksiądz nadal służy w jednej z parafii podległych kurii krakowskiej, ale abp Jędraszewski nie chce ujawnić, w której. Rozmawiali pastor Paweł Chojecki i red. Kornelia Chojecka.

ZOBACZ CAŁY PROGRAM IPP TV NA ŻYWO:

Sprawę ks. Łukasza K., który w 2010 roku został skazany za molestowanie dwunastolatki i którego kard. Dziwisz przeniósł na inną parafię, w czasie gdy toczyło się już śledztwo prokuratury, komentował w IPP TV red. Szymon Piegza. W dzisiejszym wydaniu Newsweeka ukazał się jego artykuł „O czym milczy kard. Dziwisz? Ksiądz pedofil wykorzystywał 12-latkę. Przenoszono go do innych parafii, aż w końcu zniknął”. Redaktor Piegza mówił m.in. o tym, co skłoniło go, by zająć się tym tematem:

„Sprawa ta chodzi za mną od wielu lat. Usłyszałem o niej po raz pierwszy chyba w 2010 lub 2011 r., gdy była już w toku, a ksiądz Łukasz K. już wtedy został odsunięty od nauczania i pracy duszpasterskiej. […] Ksiądz ten, który w końcu został skazany za wykorzystanie seksualne dwunastolatki, był przez pół roku wikarym w szkole, do której chodziłem. Ta historia bezpośrednio mnie więc dotyczy. Przez cały czas pracy nad reportażem towarzyszyła mi refleksja, że tak naprawdę ta sprawa mogła dotyczyć każdego z nas, bo okazuje się, że przestępcy seksualni są bardzo blisko nas. Do tej samej szkoły co ja chodził później mój młodszy brat, więc równie dobrze mogłoby to spotkać również jego. Ta refleksja towarzyszyła mi cały czas i była motywacją do tego, żeby tę sprawę przynajmniej próbować wyjaśnić”.

Red. Piegza ocenił też tłumaczenie kard. Dziwisza, który twierdzi, że nie wiedział, z kim ma do czynienia, przenosząc księdza K. na inną parafię:

„Dzisiaj kard. Dziwisz tłumaczy, że w momencie, gdy podejmował decyzję o przeniesieniu księdza K. z jednej parafii na drugą, nie wiedział – rzekomo nie wiedział w 2008 r. […] – że chodzi o pedofilię. […] Jak tłumaczył kardynał, gdy dowiedział się o tym na początku 2009 r., kiedy prokuratura postawiła księdzu K. zarzuty, odsunął tego księdza od pracy z dziećmi. Taka jest oficjalna wersja. […]

Oficjalnie ustaliłem, że jednak kard. Dziwisz powinien się dowiedzieć wcześniej, przynajmniej kilka miesięcy przed tym, jak odwołał ks. Łukasza K., ponieważ to wynikało wprost ze śledztwa prokuratury. Pod koniec 2008 r. przesłuchiwała proboszcza parafii, w której doszło do molestowania […], i powinien on przekazać informację swojemu przełożonemu, w tym wypadku kard. Dziwiszowi. […] Mimo to ks. K. przez kolejne miesiące dalej pracował z dziećmi. […] Sprawdziłem też, że przypadek księdza K. został zgłoszony do Watykanu i ksiądz ten został ukarany. Pytanie zasadnicze, na które niestety nie uzyskałem informacji, brzmi: Kiedy […] kard. Dziwisz zgłosił to do Watykanu i czy wcześniej wiedział o wykorzystaniu? Tego się chyba nigdy nie dowiemy”.

„Prof. Tomasz Polak, czyli były ksiądz Tomasz Więcławski, który w kurii rzymskiej wiele lat temu zajmował eksponowane stanowiska, jest orędownikiem tezy […], że kardynał jest dziś chyba nietykalny, prawdopodobnie z tego powodu, że dużo wie, może nawet za dużo” – stwierdził gość Telewizji Idź Pod Prąd zapytany, co może powstrzymywać papieża Franciszka przed rozliczeniem polskich hierarchów.

Istotnym faktem, na który zwrócił uwagę dziennikarz, jest milczenie abpa Jędraszewskiego na temat tego, gdzie obecnie znajduje się ks. K. i czym się zajmuje:

„Kiedy zapytałem kurię krakowską [zarządzaną przez abpa Jędraszewskiego] o przypadek księdza Łukasza K., nastąpiło milczenie, brak odpowiedzi. […] Informacji, gdzie dzisiaj służy ks. K. i co się z nim dzieje, nie znajdziemy na oficjalnej stronie archidiecezji. […] W krakowskim spisie księży funkcjonuje ksiądz K., ale bez informacji o parafii i posłudze – co w praktyce nie oznacza (to też udało mi się ustalić), że nigdzie nie posługuje. Otóż, proszę państwa, posługuje. Ale informacja o tym, gdzie, jest niedostępna nawet dla księży krakowskich. […] Teoretycznie nadal może on być zagrożeniem” – wskazał red. Szymon Piegza.