Przeczytasz tekst w ok. < 1 min.
W sobotę funkcjonariusze BOR zauważyli drona latającego nad Belwederem. Funkcjonariusze zlokalizowali operatora drona w pobliskim parku.
Mężczyzna, który sterował urządzeniem, jest obywatelem Łotwy. Wraz z nim wylegitymowano dwie kobiety mające obywatelstwo rosyjskie.
W sobotę i niedzielę ABW prowadziła czynności z zatrzymanymi osobami.
Wczoraj Prokuratura Okręgowa w Warszawie postawiła obywatelowi Łotwy zarzuty z prawa lotniczego dotyczący umyślnego kierowania dronem w strefie ochronnej lotniska bez wymaganej zgody. Kierujący dronem został zwolniony, a w dwie towarzyszące mu Rosjanki zeznawały w tej sprawie jako świadkowie – relacjonował rzecznik prokuratury Michał Dziekański.
To nie pierwszy incydent tego typu. We wrześniu 2016 r. dron sterowany przez dwóch obywateli Rosji latał w okolicach kancelarii premiera.
- To skandal, że tych osób nie osadzono w areszcie i nie postawiono zarzutów szpiegostwa. Państwo Polskie naraża się na śmieszność, tolerując tak jawne działania agenturalne Rosji - komentuje pastor Paweł Chojecki.