Przeczytasz tekst w ok. 3 min.

– Zapowiedź ministra Czarnka, że od 29 listopada będziemy otwierać szkoły, jest kontrowersyjna. Uważam, że ciągle powinien dominować model nauczania hybrydowego – skomentował w telewizji Idź Pod Prąd dr Michał Sutkowski, prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych. Lekarz odniósł się także do słów ministra Niedzielskiego i premiera Morawieckiego zapewniających o stabilizacji sytuacji pandemicznej w Polsce, mówiąc, że daleki jest od tego, aby uważać pandemię za zakończoną. – Skala zakażeń jest dużo wyższa, liczba dziennego przyrostu zakażeń wynosi nawet 150 tys. Gdyby sanepid miał możliwość testowania osób bezobjawowych, to na pewno sytuacja byłaby dużo lepsza – stwierdził lekarz na antenie IPP TV.

ZOBACZ CAŁĄ ROZMOWĘ Z DR. SUTKOWSKIM W IPP TV:

Dzisiaj w Polsce padł rekord zgonów na COVID-19 603. Pan doktor zapowiadał tę sytuację, jednak w poniedziałek minister zdrowia Adam Niedzielski stwierdził, że mamy stabilizację sytuacji pandemicznej, a w ubiegły czwartek premier Morawiecki zapewniał, że wygraliśmy bitwę i nie trzeba wprowadzać kwarantanny narodowej. Czy te wypowiedzi rządu należy traktować jako głupotę, czy też sabotaż?
Daleki jestem od tego, żeby uważać pandemię za zakończoną, statystyki są potężne. Chcielibyśmy, aby było dobrze, stąd taki polityczny głos, ale nie jest dobrze. To widać po liczbie zgonów – jest bardzo cienka granica między 2% zgonów z powodu COVID-19 a 40% wszystkich dziennych zgonów w Polsce z powodu COVID-19. Zmniejszenie dziennej liczby nowych zakażeń jest dobrym sygnałem, ale ta poprawa przy zestawieniu wszystkich statystyk jest iluzoryczna.
Czy przy tak wysokiej śmiertelności na COVID-19 skala zakażeń nie jest dużo wyższa?
Skala zakażeń jest dużo wyższa. Mówi się, że liczbę oficjalnych przypadków trzeba pomnożyć razy 9. Estymacje pokazują, że liczba dziennych zakażeń w Polsce oscyluje wokół 120 albo nawet ponad 150 tysięcy. O tym mówi się na całym świecie. Problem jest, że ludzie skąpoobjawowi lub bezobjawowi rzadko zgłaszają się do lekarzy, bo boją się stygmatyzacji z powodu COVID-19 i w ten sposób roznosimy tę pandemię. Sytuacja epidemiczna w Polsce ciągle jest na płaskowyżu, więc cały czas musimy być bardzo czujni, bo koronawirus nie śpi.
Jak traktować wypowiedź ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka, że od 29 listopada będziemy otwierać szkoły, skoro jesteśmy w czołówce światowej pod względem dobowej liczby zakażeń i zgonów?
Jeżeli chodzi o szkoły, to postawiłbym tutaj duży znak zapytania. Na razie jest to kontrowersyjne stwierdzenie. Oczywiście takie decyzje podejmowane są we wszystkich państwach ad hoc i pewnie na kilka dni przed 29 listopada taka decyzja zapadnie. Ja uważam, że powinien dominować model uczenia hybrydowego. Przy tak dużej liczbie zakażeń, przy sytuacji niezgłaszania się pacjentów na testy świadomość i edukacja przede wszystkim, ale nauka i edukacja w warunkach bardzo, bardzo hybrydowych.

Doktor Karauda twierdzi, że zmniejszenie liczby testów celowo wypłaszcza krzywą zachorowań. Czy pan doktor zgadza się z tym stwierdzeniem i jeśli tak, to w jakim celu się to robi?
Trzeba uczciwie powiedzieć, że nikt nam nie zabrania wykonywania testów, więc nie stawiałbym takich tez. Ograniczenia w testowaniu były jedynie na początku września. Natomiast my testujemy jedynie pacjentów objawowych, a gdybyśmy testowali też bezobjawowych, to mielibyśmy większą skalę zjawiska i większą znajomość pandemii. W ten sposób tracimy bardzo cenną wiedzę na temat rozprzestrzeniania się koronawirusa. Gdyby rząd i sanepid miał możliwość testowania osób bezobjawowych, to na pewno sytuacja byłaby dużo lepsza.
Liczba zleconych testów zależy od lekarzy rodzinnych, więc weekendami zmniejsza się.
W wypowiedziach medialnych wskazywał pan doktor, że należy podnieść kulturę epidemiczną w Polsce. Co możemy zrobić w tym celu jako społeczeństwo?
Dystans, dezynfekcja i maski powinny leżeć u podstawy kultury epidemicznej, ale tylko tym nie wygramy, musimy mieć bardzo dobre rozwiązania strategiczne, stąd stawiam pewne znaki zapytania. Nie jest to rzecz łatwa. My wszyscy – rządzący na całym świecie – popełniliśmy różne błędy na różnych poziomach. Politycy zawsze będą się tłumaczyć, że w okresie letnim były małe liczby zachorowań, ale przecież ostrzegaliśmy, że na jesieni przyjdzie nałożenie się paragrypy, grypy i koronawirusa. Nie jest to dla nas zjawisko nowe i powinniśmy być do tego przygotowani.
Większa kultura epidemiczna to szczepienia ochronne, szczepienia na grypę i pneumokoki, to właściwe leczenie chorób przewlekłych, szybkie zgłaszanie się do lekarza oraz proste zachowania, jak na przykład: jeśli przychodzi do ciebie ktoś obcy, w znaczeniu epidemicznym, to obydwoje musicie być w masce nawet w domu. Tego typu zachowania tworzą kontekst, który potem obrazują ogromne liczby w Polsce. Trzeba mówić o tym trochę “pod prąd”, zgodnie z logo państwa Telewizji, “pod prąd” również tego, co chcieliby usłyszeć Polacy.
Co chciałby pan doktor zalecić rządzącym, by zatrzymać śmiercionośną falę koronawirusa?
Nam wszystkim polecałbym prawidłowe zachowania epidemiczne. Rządzącym polecałbym egzekwowanie prawa z dobrą kampanią informacyjną, społeczną – ludziom trzeba bardzo dużo objaśniać, edukować, a nie tylko epatować liczbami, choć oczywiście trzeba na liczby zwracać uwagę. Jednocześnie chciałbym większego zaangażowania wolontariatu, wojska, przejrzystej debaty nt. zasad działania gospodarki i testowania w środowiskach, które są najbardziej narażone: służba zdrowia, DPS-y, miejsca z osobami starszymi, izolatoria, prewentoria. To są rzeczy, które można by rozwinąć i które na pewno przyniosłyby skutek w walce z koronawirusem.

Rozmawia: Kornelia Chojecka
Współpraca: Agata Machała