Przeczytasz tekst w ok. < 1 min.

Donald Trump poprze delegalizację Bractwa Muzułmańskiego w stanach Zjednoczonych – zapowiedział doradca prezydenta elekta Walid Pheres.

Projekt ustawy delegalizującej islamistyczną organizację wniósł rok temu senator Ted Cruz. Prace nad projektem były wstrzymywane przez administrację prezydenta Obamy.
Cruz chce delegalizacji nie tylko Bractwa Muzułmańskiego, ale również organizacji z nim powiązanych: Rady Stosunków Amerykańsko-Islamskich i Islamskiego Stowarzyszenia Północnej Ameryki.

Tuż po wyborach przedstawiciele Bractwa uznali wygraną Trumpa za „katastrofę dla świata muzułmańskiego.”

Michele Bachman, była członkini Izby reprezentantów, mówi: „Po pierwsze, musimy wiedzieć, kto jest wrogiem. Podstawowy cel Bractwa Muzułmańskiego to zastąpienie wszystkich struktur społecznych prawem szariatu”. Bachman zgłosiła podobną ustawę w 2012 roku. Stwierdziła wtedy, że doradczyni Hillary Clinton – Huma Abedin, jest agentką bractwa Muzułmańskiego.

Dr Mark Christian – były imam, który został chrześcijaninem – uważa, że członkowie Bractwa Muzułmanskiego zostali wprowadzeni do Białego Domu przez Clintonów w 1996 roku. Nazywa tę organizację „rakiem”, który rozprzestrzenia się zarówno w Partii Republikańskiej, jak i w Demokratycznej.

Bractwo zostało założone w Egipcie w 1928 roku w reakcji na rozpad Imperium Osmańskiego.

Motto organizacji to: „Allah jest naszym celem. Prorok naszym przywódcą. Koran naszym prawem. Dżihad naszą ścieżką. Śmierć na ścieżce Boga jest naszą jedyną nadzieją.”
Obecnie Bracia Muzułmańscy mają oddziały w 70 krajach. Działają w różnej formie, od partii politycznych, przez stowarzyszenia i grupy społeczno-religijne, aż po bojówki terrorystyczne.

Członkowie Bractwa brali udział w większości konflitków zbrojnych na Bliskim Wschodzie.

Podczas Drugiej Wojny Światowej należący do Bractwa Wielki Mufti Jerozolimy rekrutował oddziały SS złożone z muzułmanów. Brały one udział między innymi w tłumieniu Powstania Warszawskiego.

{vimeo}191956301{/vimeo}