Panie pośle, czy pieniędzmi, które mają spłynąć od Unii szerokim strumieniem, PiS zagwarantowało sobie kolejną kadencję? Czy to ugruntuje ich pozycję, czy jednak ich dni są policzone?
Dobromir Sośnierz: Raczej są policzone. Nie sądzę, żeby to przekupstwo na tyle zadziałało, żeby PiS był w stanie utrzymać władzę, osłodzić ludziom te wszystkie gorzkie miesiące zamknięcia, pandemii i dalszy kryzys, który nas niewątpliwie czeka i który nie zostanie zahamowany w ten sposób. Gdyby to było pół roku przed wyborami, toby się udało. Jeśli jednak wybory będą w terminie przewidzianym, to przypuszczam, że to nie wypali. W każdym razie nie wydaje mi się, żeby byli w stanie kolejny raz utworzyć samodzielny rząd – wszystkie sondaże wskazują na to, że będą poniżej samodzielnej większości i to prawdopodobnie spowoduje, że stracą władzę. Mają słabą zdolność koalicyjną – wszystkich bardzo zrazili swoją totalną, rozbójniczą i awanturniczą polityką, którą prowadzą wobec wszystkich dookoła – nie bardzo wiem, z kim mogliby teraz wejść w koalicję, aczkolwiek nie takie rzeczy już widziano w polityce, więc nie zakładajmy niczego na pewno.
[Programy socjalne] co do zasady nie działają. Rozdawanie pieniędzy przez urzędników przynosi dla większości obywateli złe skutki – dobre oczywiście dla tych, którzy stoją blisko tej rzeki pieniędzy przepływającej przez budżet i mogą sobie coś wychlapać do własnych kieszeni. Zabieramy pieniądze tym, którzy je wypracowali, czyli tym, którzy wiedzą, jak nimi zarządzać, i dajemy je tym, którzy o tym nie mają pojęcia. Na dłuższą metę powoduje to kumulowanie się różnych złych decyzji gospodarczych, inicjatyw, inwestycji i tylko jeszcze bardziej pompuje kryzys w przyszłości. Kupujemy sobie kolejną edycję kryzysu, tylko chwilowo zasypiemy to pieniędzmi, ale w dalszej perspektywie spowoduje to inflację i inne perturbacje, jak każda ingerencja państwa w gospodarkę.