Przeczytasz tekst w ok. 4 min.

Mama cieszyła się, że działam przy kościele, że nie popadłem w inne towarzystwo. Niestety, spotkałem na swojej drodze diabła, diabła w sutannie” wyznaje Tomasz Szaramowicz, molestowany przez księdza Arkadiusza H., antybohatera filmu „Zabawa w chowanego”. Pokrzywdzony przez pedofila w sutannie zdecydował się powiedzieć publicznie o swojej traumie dopiero po premierze filmu braci Sekielskich. Dlaczego po tylu latach przerwał milczenie? Jakiej kary oczekuje dla krzywdziciela? Przeczytaj wywiad dla Telewizji Idź Pod Prąd.

Co przede wszystkim sprawiło, że zdecydował się Pan powiedzieć publicznie o tym, co spotkało Pana ze strony księdza Arkadiusza H.?

Długo się z tym męczyłem, prawie 26 lat. Już po pierwszym filmie braci Sekielskich „Tylko nie mówi nikomu” chciałem się ujawnić. Pomyślałem sobie: nie mam świadków, nie mam dowodów, przecież i tak nikt mi nie uwierzy, a sprawa będzie przedawniona. Potem pojawił się drugi film „Zabawa w chowanego” i gdy zobaczyłem księdza Arkadiusza H. i chłopaków, nagle coś we mnie pękło. Nie mogę nosić w sobie tego bólu, cierpienia. Koszmar miał miejsce w latach 1994-1996, kiedy ksiądz Arkadiusz H. przebywał na parafii w Koźminie Wielkopolskim. Dobrze sobie zdawałem sprawę, że w tamtych latach nikt mi po prostu nie uwierzy. Nie uwierzą mi rodzice czy proboszcz. Mówię: „Nie mam do kogo iść. Panie Boże, będę to dusił do końca życia w sobie. Może to jakoś przetrwam. Daj mi taką siłę, abym ten krzyż mógł udźwignąć”. I tak było aż do premiery tego filmu. Pomyślałem sobie: „Ja to muszę wyrzucić z siebie, nie będę tego ciężaru dźwigał nadal na swoich barkach. Ta prawda musi wyjść na jaw i ludzie muszą się dowiedzieć, że to się zaczęło już w Koźminie. Tutaj, krótko po jego święceniach kapłańskich, kiedy to była jego pierwsza parafia.

Jak Pan odbiera ostatni list biskupa Janiaka, w którym biskup mówi, że bracia Sekielscy są wrogami kościoła, a prymas Polski uderza w kościół?

Dla mnie bracia Sekielscy nie są żadnymi wrogami kościoła. Dzięki nim można było ujawnić aferę pedofilską, która trwa już kilkadziesiąt lat w kościele. O niej się nie mówiło. Niestety ofiary milczały. Część z tych ofiar na pewno dzisiaj nie żyje, popełniły samobójstwa. Widzimy tutaj atak na prymasa. Myślę, że prymas jest głową kościoła w Polsce i jest autorytetem. Niestety biskupi nie chcą go słuchać, mają swoje zdania, swoje opinie.

W rozmowie z portalem Onet wspomina Pan: Nie miałem wtedy 16 lat, a wyglądałem na mniej. Byłem bardzo szczupły, drobny, zamknięty w sobie. A ks. Arkadiusz właśnie takich chłopców sobie wybierał”. Co chciałby Pan dziś przekazać rodzicom, przed czym przestrzec, by coś podobnego nie spotkało ich dzieci?

Na pewno niech zwracają uwagę na zachowanie swoich dzieci. Ja niestety byłem wtedy osobą bardzo zamkniętą w sobie, z niską samooceną. Byłem lękliwy, miałem straszne poczucie winy, zamykałem się w sobie. Na pewno to była depresja. Może rodzicom wydawało się, że jestem leniwy. To nieprawda. Najważniejsze, żeby rodzice rozmawiali ze swoimi dziećmi.

Stwierdził Pan, że bał się, że nikt Panu nie uwierzy. Co powinni zrobić teraz rodzice, na jakie symptomy powinni szczególnie zwrócić uwagę, kiedy ich dziecko, jeśli zostało skrzywdzone przez księdza pedofila, będzie bało się wprost o tym powiedzieć swoim rodzicom?

Będzie się bało, niestety. Widzę to sam po sobie, jak ja się zachowywałem. Te dzieci będą miały trudności z otwarciem się i powiedzeniem rodzicom, że dotykał je ksiądz. Mimo że obecnie mamy rok 2020 i wszystko się zmienia, młodzież na temat wychowania seksualnego już wie trochę więcej, to jednak najważniejsze jest, żeby rodzice mówili swoim dzieciom, czym jest zły dotyk. Nikt nie ma prawa nas dotykać w miejsca intymne, jest to karalne i takie sytuacje nie powinny mieć miejsca.

Wspomina Pan o wyjeździe na rekolekcje do Pleszewa i noclegu w domu parafialnym. W tym kontekście chciałam zapytać Pana, jakich wydarzeń, sytuacji, spotkań należy się wystrzegać? Proszę o podanie rad dla rodziców, dzieci czy nastolatków.

Na pewno dzieci powinny być pod większą kontrolą rodziców. Jeżeli będą działały w kościele, ważne jest, aby to rodzic odbierał dziecko, żeby go samego nie zostawiać. Jeżeli będzie większa grupa młodzieży, a księża będą zapraszać, to lepiej iść w grupie. Nie zostawać samemu. Niestety ksiądz Arkadiusz H. był dla nas jakimś autorytetem. Potrafił wzbudzić zaufanie rodziców, osób starszych. Wszyscy mu ufali.

Jak to się stało, że pomimo tego, co spotkało Pana w kościele katolickim, nie stracił Pan wiary w Boga?

Oddzieliłem instytucję kościoła od Pana Boga. Bóg zawsze towarzyszy i towarzyszył mi w moim życiu. Mając 16 lat, zacząłem pisać wiersze. Mam obecnie około 20 wierszy i sądzę, że niedługo przygotuję tomik, który wydam. W tych wierszach jest mowa o cierpieniu, ale również o miłości do Boga. Mimo że doświadczyłem złego dotyku, cierpienia, wykorzystania seksualnego przez księdza, to nadal Pan Bóg mnie nie opuścił, naprawdę jest przy mnie i mnie prowadzi. Wiara dała mi dużą siłę, abym mógł udźwignąć ten krzyż, który Pan Bóg mi dał. Myślę, że Pan Bóg czekał te dwadzieścia parę lat, abym milczał. Może dla mnie to był jakiś dar, abym czekał i aby ta sprawa w końcu wyszła na jaw i ujrzała światło dzienne.

Komentując list biskupa Janiaka, powiedział Pan w rozmowie z portalem Onet:„Biskup prosi o modlitwę, ale to nie on jest pokrzywdzony, tylko my, ofiary księży. Powiem wprost nie ma żadnej medialnej nagonki, a biskupi popełniają grzech. Wierzę, że nadchodzi sprawiedliwość Boża od której nie uciekną”. Jakiej sprawiedliwości dzisiaj oczekuje Pan w kontekście kolejnych skandali pedofilskich w polskim kościele katolickim?

Sprawiedliwość Boża dla mnie oznacza wyrzucenie wszystkich księży pedofili ze stanu duchownego, postawienie ich przed sądem i więzienie. Dokonali przestępstwa, a według prawa kanonicznego jest to jeden z ciężkich grzechów, który jest ukrywany, a tak nie może być.

Co chciałby Pan powiedzieć tym wszystkim osobom skrzywdzonym przez księży pedofilów, które jeszcze się ukrywają, które nie mają w sobie tej siły, by opowiedzieć o tym publicznie?

Aby się nie bali, aby to wyrzucili z siebie. Jeżeli tego nie wyrzucą, będą się z tym męczyć do końca życia. Może dojść np. do rozpadu małżeństwa. Winna będzie pedofilia, zły dotyk, który przełoży się na całe małżeństwo, na całe życie tej już dorosłej osoby. Te osoby dorosłe niech się teraz nie boją. Jest teraz duża szansa, aby wyjść z tego. Nie bać się i mówić to z odwagą.

Film „Zabawa w chowanego” opowiada również o całym systemie ukrywania księży pedofilów. Jest słynna siostra Elżbieta, którą znamy z ostatniego dokumentu braci Sekielskich. Na zakończenie, co chciałby Pan przekazać tym, którzy biorą udział w kryciu księży pedofilów?

Są tak samo winni, jak księża pedofile. Z drugiej strony te osoby obawiają się kary z góry, kary ze strony swoich przełożonych.

ZOBACZ VIDEO w IPP TV:

Rozmowa: Kornelia Chojecka

Współpraca: Piotr Żmuda