Bóg działa przez sport

Udostępnij
Przeczytasz tekst w ok. 2 min.

4 lutego w Stanach Zjednoczonych odbył się finałowy mecz ligi futbolu amerykańskiego – Super Bowl. Drużyna Philadelphia Eagles wygrała z obrońcami tytułu New England Patriots.

 

Trener zwycięzców Doug Pederson powiedział po wygranym meczu:

Mogę tylko oddać chwałę mojemu Panu i Zbawicielowi Jezusowi Chrystusowi za to, że dał mi tę okazję.

 

Po finale poprowadził swoich klęczących zawodników w modlitwie przed kamerami.

 

Nick Foles, który został ogłoszony najlepszym zawodnikiem meczu powiedział krótko „Cała chwała Bogu”.

 

Foles jeszcze niedawno chciał rzucić sport. Od długiego czasu nie mógł się przebić do głównego składu. Dwa lata temu po rozmowie z żoną zdecydował o kontynuowaniu kariery.

Jednak długo nic nie zmieniało się w jego sytuacji. Odmiana nastąpiła nagle – trzy tygodnie temu Carson Wentz, podstawowy rozgrywający drużyny uległ poważnej kontuzji i Foles stanął przed szansą. Wykorzystał ją w stu procentach – w ogromnej mierze przyczyniając się do wygranej w finale. Po raz pierwszy w historii Super Bowl zdarzyło się, że quarterback zdobył przyłożenie łapiąc podanie od zawodnika z innej pozycji.

 

Po zakończeniu kariery Foles chce zostać pastorem.

 

Kontuzjowany Wentz po meczu napisał na twitterze: „Bóg jest taki dobry. Jestem dumny z drużyny. Mówiłem wszystkim, że Nick będzie dziś błyszczał. Zasłużyłeś brachu!”

 

Mecz miał dramatyczny przebieg. Do przerwy Eagles prowadzili 22:12. Ale po przerwie przewaga stopniała i na 9 minut przed końcem przegrywali 32:33. Ostatecznie jednak Philadelphia Eagles wygrali z New England Patriots 41:33.

 

Zach Ertz, który zdobył decydujące punkty w końcówce meczu powiedział:

Po pierwsze i najważniejsze – Chwała Bogu. Nie byłoby nas tutaj gdyby nie On.

 

Przed meczem Ertz mówił dziennikarzom, że podążanie za Jezusem i dawanie świadectwa o Jego miłości jest celem jego życia.

Nasz główny cel na ziemi to czynienie ludzi uczniami Jezusa. Football jest tylko platformą, jaką mamy, aby przyciągnąć ludzi do Słowa, do Jezusa.

 

Ertz nawrócił się rok temu pod wpływem kolegów z drużyny. Opowiadał, że kiedyś zawsze po przegranym meczu był w złym nastroju a po wygranej w dobrym i zwrócił uwagę na kolegów, którzy zawsze trzymali się na jednym poziomie. Zawsze byli szczęśliwi. Zazdrościł im. Koledzy popchnęli go do nawrócenia. W marcu prawdziwie oddał życie Jezusowi i potem ochrzcił się.

 

Byłem w stanie przygotować się do tego tygodnia (finałowego), bo byłem pod wpływem Słowa cały ostatni rok, wzrastając w wierze. – powiedział – Mam też kolegów, którzy każdego dnia mnie motywują. Jestem przed nimi odpowiedzialny, a oni przede mną. Nigdy nie pozwolimy sobie nawzajem potknąć się. Dlatego kocham być w tej drużynie, razem z tymi chłopakami.