Ardanowski w IPP: „W PiS-ie niektórym mówi się WON”! Czy założą partię?

Udostępnij
Przeczytasz tekst w ok. 7 min.

– Jeśli te warunki [odrzucenia szkodliwych zapisów w ustawie o zwierzętach] nie będą spełnione, to nie tylko ja, ale większa grupa działaczy PiS-u w całej Polsce – również w Sejmie – będzie szukała nowej drogi politycznej. (…) Straszenie przedterminowymi wyborami, jakie miało miejsce, jest niepoważne, bo straszyć można koalicjantów (pana Ziobrę czy Gowina), natomiast ludzie, którym powiedziano: „WON, już nie macie, czego szukać w PiS-ie, w żadnych wyborach z list PiS-u nie wystąpicie”, będą szukać własnej drogi politycznej albo w innych formacjach, albo tworząc nowe byty polityczne. (…) Część z wyrzuconych posłów za 3 lata z poparciem społecznym wejdzie do Senatu – mówi w wywiadzie dla IPP TV były minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski. Rozmawiają Kornelia i Eunika Chojeckie.

Eunika Chojecka: Panie ministrze, jest pan zadowolony ze zmian, które ogłosili premier Morawiecki i minister Puda w ustawie o zwierzętach? O to pan walczył?
Bardzo dobrze, że przyszła w końcu jakaś refleksja, bo do tej pory był mur. Tak młody człowiek, jak pan Moskal, pouczał mnie, że “ustawa jest znakomita”, a teraz okazuje, że premier dołącza do niej kilka poprawek, idących w dobrym kierunku, ale jeszcze nie dostatecznym. Mówi się, że rolnicy konsultowali z ministrem sprawy ustawy. Okazało się, że nie, ale wypada powiedzieć, że to rolnicy przekonali [rząd] do podjęcia dyskusji nad ustawą… Ustawa była przygotowana w sposób skandaliczny, bez żadnych konsultacji z organizacjami rolniczymi czy Ministerstwem Rolnictwa.
Zmiany, które ogłosił premier Morawiecki dzielą się na realny postęp i zasłonę dymną. Postępem jest to, że organizacje prozwierzęce nie mogą wchodzić na prywatne posesje. Mam wątpliwość, czy powołanie nowej Państwowej Inspekcji Ochrony Zwierząt jest dobrym rozwiązaniem, funkcjonuje już dobrze zorganizowana Państwowa Inspekcja Weterynaryjna, ale plusem jest to, że to urzędnicy państwowi będę podejmować interwencje.
Natomiast kpiną jest, że okres wejścia w życie ustawy przedłużono o 2 miesiące, do stycznia 2022 r., podczas gdyby minimalny okres powinien wynieść 5 lat, w niektórych krajach takie zakazy wprowadza się w ciągu 10 lat. Co więcej, zgodnie z przepisami unijnymi z 2015 r. ustawa ta musi być poddana notyfikacji Unii Europejskiej, która trwa od 3 do 18 miesięcy. Ustawa powinna być wysłana do akceptacji UE już podczas jej tworzenia. Nawet po decyzji Sejmu ustawa musi być wstrzymana i wysłana do Brukseli, dlatego termin wejścia w życie w styczniu 2022 r. jest iluzoryczny. Niezrozumiałe jest także, że pozostawiono zgodę na eksport jedynie drobiu pochodzącego z uboju rytualnego. Czy dylematy etyczne nie dotyczą kur?
(…) Ta ustawa jest absolutnie szkodliwa, powinna zostać odrzucona. Myślę, że logika zaczyna wracać. Wczoraj Komisja Rolnictwa [i Rozwoju Wsi] Senatu, głównie głosami senatorów PiS, którzy wiedzą, jakie konsekwencje ze strony prezesa Kaczyńskiego ich czekają, zagłosowała przeciwko tej ustawie. Trzeba zacząć poważne rządowe prace nad ustawą o ochronie zwierząt, która byłaby kompleksowa, dotyczyłaby realnych problemów zwierząt.

ZOBACZ CAŁOŚĆ:

E.Ch.: Kto powinien wziąć odpowiedzialność za tę szkodliwą ustawę?
Nikt nie wie, kto jest autorem tej ustawy! Nawet występujący kilka dni temu w waszej telewizji pan Senator Józef Łyczak powiedział, że nie ma pojęcia, kto jest autorem.
(…) Skutkiem ustawy jest ogromne rozgoryczenie i gniew rolników, który może
całkowicie pogrążyć szanse wyborcze Prawa i Sprawiedliwości. To w dalszym ciągu formacja, która mogłaby zrobić wiele dobrego dla Polski, w której chcę pozostać, chociaż jestem z niej wypychany.
Głupota – tak naprawdę nie wiadomo, czyja – sprawiła, że tyle ciężkiej pracy tysięcy osób – również mojej – które działały w kampaniach wyborczych, przekonując polską wieś i polskich rolników, że PiS nigdy nie zdradzi rolników i zawsze będzie miało na uwadze dobro polskich wsi, poszła na marne.
Gdyby wycofano się z tej ustawy i przeproszono polską wieś, można by było podjąć próbę odzyskania zaufania, ale nie byłoby to łatwe. (…) W jaki sposób prezes Kaczyński zamierza naprawić błąd, który tak zachwiał zaufanie wsi – nie wiem, ale jak można było się czegoś takiego dopuścić? Pouczał nas wszystkich, m.in. przy dyskusji nt. aborcji eugenicznej, jak mamy się zachować i nie było wtedy dyscypliny partii, miało wtedy działać sumienie, a w przypadku zwierząt były nakazy i dyscyplina. Pouczał nas wielokrotnie, że polityk to człowiek, który przewiduje długotrwałe konsekwencje swoich działań – muszę więc powiedzieć, że tej ustawy nie pisali politycy, którzy przewidzieliby skutki tej ustawy.

Kornelia Chojecka: Jest pan minister liderem sprzeciwu wobec “piątki dla zwierząt”. W specjalnym liście apelował pan do Senatorów, aby sprzeciwili się ustawie, życząc im nawet natchnienia Ducha Świętego. Czy widzi pan działanie Boga w tym, że po pana liście Senat opowiedział się za odrzuceniem ustawy?
Wierzę w to, że we wszystkich naszych działaniach jest Boża interwencja. Wierzę w Boską opatrzność.
Natomiast jeśli chodzi o listy – uważam, że moim obowiązkiem jest, aby nie “chować ogona” i nie bać się brać odpowiedzialności za słowo, lecz informować osoby, które są specjalistami z innych dziedzin, a nie mają pojęcia o rolnictwie. Mam obowiązek informować o skutkach ustawy. Moi koledzy i koleżanki mieliby prawo mieć do mnie pretensje, jeśli nie poinformowałbym ich o skutkach ustawy, bo głosowaliby nad czymś, na czym się nie znają.
Słyszę wielokrotnie, że jesteśmy zobowiązani do lojalności wobec partii, ale pamiętajmy, że to my ją tworzymy, to nasze wyniki wyborcze sprawiły, że ta partia sprawuje władzę. Lojalność jest to pewna postawa moralna – jest to dotrzymywanie danego słowa, wierność zasadom. Więc pytanie: kto jest nielojalny? Posłowie i senatorowie wobec PiS-u czy PiS wobec polskiej wsi, wprowadzając ustawę spoza planu wyborczego?
Gdyby ta ustawa znalazła się w programie wyborczym Prawa i Sprawiedliwości, NIKT, powtarzam, NIKT na wsi by na PiS nie zagłosował!
E.Ch.: Został pan skrytykowany za swój list. Senator PiS Stanisław Karczewski powiedział, że “widać wyraźnie, że Jan Krzysztof Ardanowski swoimi poglądami odbiega od poglądów kierownictwa partii ws. noweli o ochronie zwierząt”. Zaznaczył też, że szef klubu PiS Ryszard Terlecki będzie z panem rozmawiał. Czy doszło do tej rozmowy?
Rzeczywiście całkowicie odbiegam od poglądów tzw. kierownictwa PiS-u nt. ustawy o ochronie zwierząt, pan Karczewski nie powiedział nic nowego. (…) Tak, nie godzę się z takim stanowiskiem, ale partia to nie jest tylko kierownictwo, tylko również moje zdanie. Okazuje się, że mimo łamania kołem, szantażowania i straszenia – posłowie i senatorowie, którzy znają sprawę wsi, głosują inaczej niż tzw. kierownictwo by sobie życzyło. Rozmawiałem z panem marszałkiem Terleckim i pewnym sensie nadużył mojego zaufania, bo stwierdził, że moja lojalność wobec PiS-u jest bezwarunkowa. Wyraźnie powiedziałem mu: ta ustawa musi ulec daleko idącym zmianom, polegającym na długim okresie przygotowawczym w wycofywaniu się z hodowli zwierząt futerkowych, na eliminowaniu praw organizacji prozwierzęcych do wchodzenia do gospodarstw i zero-jedynkowej zgodzie na eksport mięsa drobiowego i wołowego pozyskiwanego w uboju halal. Jeśli te warunki zostaną spełnione, to ja chcę zostać w PiS-ie, bo jest to partia, z którą związałem całą swoją karierę polityczną.
Natomiast jeśli te warunki nie będą spełnione, to nie tylko ja, ale większa grupa działaczy PiS-u w całej Polsce – również w Sejmie – będzie szukała nowej drogi politycznej, żeby ratować wizerunek prawicy i polskiej odpowiedzialności za ojczyznę na obszarach wiejskich. Straszenie przedterminowymi wyborami, jakie miało miejsce, jest niepoważne, bo straszyć można koalicjantów (pana Ziobrę czy Gowina), natomiast ludzie, którym powiedziano: WON, już nie macie, czego szukać w PiS-ie, w żadnych wyborach z list PiS-u nie wystąpicie, będą szukać własnej drogi politycznej albo w innych formacjach, albo tworząc nowe byty polityczne. Nie jestem tego zwolennikiem, ale czasami działa się w warunkach przymusu. Część z wyrzuconych posłów za 3 lata z poparciem społecznym wejdzie do Senatu, a na pewno nikt z PiS-u nie znajdzie się w tych okręgach. To oczywiste konsekwencje, które politycy z tzw. kierownictwa powinni przewidywać.
E.Ch.: Czy pan w tym momencie mówi o swojej osobie? Komu zależy, by zrezygnował pan z członkostwa w partii?
Wie pani, w każdej partii ma się sojuszników, ma się przeciwników i wrogów, tak było, jest i będzie. Więc pewnie wielu osobom moja popularność [komuś nie pasuje] oraz ten szacunek, który widać wyraźnie okazują mi mieszkańcy wsi, co jest w ogóle ewenementem, bo do tej pory protestowali wobec poprzednich ministrów, a tutaj protestują, domagając się utrzymania czy przywrócenia swojego ministra rolnictwa. Może komuś to nie pasuje, ale ja tym wszystkim, którzy nawet mi źle życzą, nie odpłacam tym samym. Wierzę w Boską Opatrzność – będzie tak, jak być musi.
K.Ch.: Dzisiaj Senat obraduje nad ustawą o zwierzętach. Jaki scenariusz jest najbardziej prawdopodobny?
Najlepiej by było, gdyby Senat odrzucił ustawę w całości. Tak, jak zrobiła to komisja rolnictwa – ta ustawa nie zasługuje na dalsze procedowanie. Jeżeli nie, to będą zgłaszane poprawki, ja się nie chcę w tej chwili do nich odnosić, bo tych poprawek ma być ponoć bardzo dużo. Natomiast to, co ewentualnie sprawiłoby, że w Sejmie, kiedy ustawa wróci, zagłosowałbym za tymi poprawkami to: dłuższy – i nie o miesiąc czy dwa – termin minimum pięcioletni odnośnie likwidacji hodowli zwierząt futerkowych, pełna zgoda na eksport mięsa z uboju rytualnego zarówno drobiu jak i wołowiny (nie ma żadnego powodu, żeby jednych rolników napuszczać na drugich) i to, co jest już zaproponowane przez rząd, czyli zakaz organizacjom pro-zwierzęcym wchodzenia do mieszkań, domów i gospodarstw. Jeżeli te trzy punkty zostaną wprowadzone, to ja tę ustawę mogę poprzeć, ale najlepiej by było odrzucić ją w całości i rozpocząć poważne prace rządowe nad ustawą, która kompleksowo regulowałaby status zwierząt w Polsce.
K.Ch.: Przyznał pan, że część polityków PiS jest rozgoryczona decyzjami kierownictwa partii. Redaktor naczelny IPP TV, pastor Paweł Chojecki, kilka tygodni temu rozpoczął akcję: #MuremZaArdanowskim, kiedy był pan jeszcze szefem resortu rolnictwa, w którą to akcję licznie zaangażowało się nasze środowisko. Pytanie od Widzów telewizji Idź Pod Prąd: jakiego wsparcia pan dzisiaj potrzebuje?
Martwmy się o wsparcie polskiego rolnictwa, a nie Ardanowskiego – ja się jeszcze na tamten świat nie wybieram (…). Nie o osobę chodzi, chodzi o to, żeby rolnictwo, które jest ważnym działem gospodarki, nie upadło, a niestety na takiej równi pochyłej się znalazło. Natomiast osobiście bardzo dziękuję za to wsparcie, bo szczególnie ze środowisk dla mnie ważnych – środowisk, z którymi się utożsamiam, środowisk prawicowych – to wsparcie jest zawsze elementem budującym, dającym przekonanie, że człowiek postępuje nie tylko w zgodzie z własnym sumieniem, ale również z pozytywną oceną środowisk i osób, które mają kompetencje i patriotyzm. Dlatego to wsparcie było dla mnie ważne i potrzebne, i serdecznie za nie dziękuję!


Współpraca: Weronika Lewandowska, Agata Machała