Akcja policji to stres dla sierot z Ukrainy! – mówi o interwencji funkcjonariuszy dyrektor ośrodka, w którym dzieci znalazły schronienie

Udostępnij
Przeczytasz tekst w ok. 2 min.

Dzieci z sierocińca w Mariupolu uratowane przed wojną, jaką toczy Ukraina zaatakowana przez Rosję, są pod troskliwą opieką grupy amerykańskich i polskich chrześcijan z protestanckich wspólnot i z Telewizji Idź Pod Prąd, którzy współpracowali w zorganizowaniu akcji ratunkowej, oraz dyrektora i pracowników ośrodka w Kazimierzu Dolnym, a także lekarzy. Niestety, uaktywnili się ludzie z zewnątrz, którzy narazili dzieci na kolejne przykrości i niepotrzebny stres, doprowadzając do wejścia umundurowanej policji i postronnych osób na teren Domu Dziennikarza. „Dzieci były przestraszone tym, że weszły osoby mundurowe” – powiedział o nasłaniu policji dyrektor ośrodka, Dariusz Popławski. „To, co się stało, należy ocenić jednoznacznie i bardzo surowo, niezależnie od motywacji” – dodał będący na miejscu Michał Fałek z Kościoła Nowego Przymierza w Lublinie.

ZOBACZ CAŁY PROGRAM:


WESPRZYJ SIEROTY Z UKRAINY:

Odbiorca przelewu: Kościół Nowego Przymierza w Lublinie
Numer konta: 18 2490 0005 0000 4600 2027 1550 (Alior Bank)
Tytuł przelewu: Pomoc dla dzieci z Ukrainy


W mediach społecznościowych pojawiły się posty alarmujące o rzekomych problemach z brakiem jedzenia czy wywożeniem ukraińskich dzieci, które przebywają w Polsce jako uchodźcy. Osoby postronne, zaniepokojone tego rodzaju sygnałami, doprowadziły w sobotę do wejścia policjantów do Domu Dziennikarza w Kazimierzu Dolnym.

„Zjawili się jacyś miejscowi aktywiści […] z podejrzeniem, że dzieciom z sierocińca dzieje się jakaś krzywda. […] Nie powiedzieli, skąd mają te podejrzenia. Domyślam się jednak, że z mediów społecznościowych, ponieważ widziałem screeny postów, które później zostały usunięte, ale były to posty alarmujące, że tutaj coś złego się dzieje” – relacjonował w Telewizji Idź Pod Prąd Michał Fałek. Jak dodał: „Nie trzeba było robić takiej akcji na miejscu i przychodzić z pretensjami, zarzutami – tak jakbyśmy my czy Amerykanie byli winni […]”.

Według relacji Dariusza Popławskiego, dyrektora ośrodka w Kazimierzu Dolnym, policjanci przyszli na miejsce bez uprzedniego skontaktowania się z nim. Atmosfera rozmów była napięta, a na całą sytuację patrzyły dzieci, które dopiero co odetchnęły po stresie związanym z nagłą ucieczką z kraju objętego wojną. Jak poinformował dyrektor, policja otrzymała od amerykańskich opiekunów wszystkie dokumenty dotyczące ukraińskich dzieci i okazało się, że wszystko jest w porządku. Popławski nie krył żalu z powodu sposobu, w jaki załatwiono tę sprawę. „Pozostał niesmak” – stwierdził.

Relacjonując reakcję Amerykanów, Michał Fałek powiedział, że byli w szoku. „Mówili, że najgorsze, co ich spotkało, to właśnie ta sytuacja tego dnia, już na miejscu. Wyjazd na Ukrainę, to, co tam widzieli, nie było tak stresujące, jak to, z czym mieli do czynienia tutaj, gdy już wydawało się, że wszystko jest w porządku”.

Pastor Paweł Chojecki po tych wydarzeniach apelował w programie IPP TV do władz, policji, prokuratury i władz lokalnych:

„Nie traktujcie protestantów jak podejrzanych z definicji! Bo myślę, że pole religijne – to, że to Telewizja Idź Pod Prąd, Kościół Nowego Przymierza w Lublinie i amerykańscy pastorzy ratują te dzieci – było czynnikiem decydującym, że tak łatwo urzędnicy czy policjanci dali się podpuścić hejterom, głupcom czy trollom Putina. Gdyby to robił ksiądz parafialny czy biskup katolicki, na pewno nie byłoby takiej reakcji”.