Jedną z typowych cech różniących człowieka od zwierząt jest wolna wola. To właśnie ona daje nam możliwość dokonywania wyboru pomiędzy dobrem a złem. Wspomaga nas w czynieniu planów na przyszłość, dokonywaniu krytycznej oceny sytuacji oraz kierowaniu swoim stanem psychicznym. Jednakże warto sobie zadać pytanie, czy nasze postępowanie i pragnienia są jedynie produktem naszej woli?
Trudno jest znaleźć człowieka, który by nie dążył do przeżywania chwil przyjemności i szukania źródeł pozytywnych emocji. Dają nam one samozadowolenie i satysfakcję z własnych dokonań. Sprawiają, że czujemy się świetnie, dostajemy skrzydeł i chcemy żyć. Na czym polega, z naukowego punktu widzenia, ten stan naszej duszy? Co sprawia, że w konkretnej sytuacji czujemy się tak a nie inaczej? Jak wzbiera w nas błogostan zwany na ogół szczęściem?
Naukowcy odkryli, że pozytywne doznania rodzą się w naszym mózgu, gdywzrasta poziom jednych hormonów, tzw. hormonów szczęścia1, a obniża się poziom innych (np. stresu2). Badania wykazały, że nawet jedna kropelka nieskomplikowanego związku chemicznego może całkowicie zmienić pracę mózgu. Czy zatem działanie naszego umysłu to nic innego jak zwykła „chemia”?
W swojej książce „Zdumiewająca hipoteza” Francis Crick, laureat nagrody Nobla za odkrycie struktury DNA, w taki oto sposób podsumował człowieka wraz z jego najważniejszym organem sterującym: „Ty, twe radości i smutki, twe wspomnienia i ambicje, twoje poczucie tożsamości i wolnej woli to w rzeczywistości nic więcej niż aktywność wielkiego zbioru komórek nerwowych i związanych z nimi cząsteczek.”
Postęp badań naukowych zdaje się od dawna podkopywać naszą wiarę w wyjątkowość i niematerialny charakter umysłu, sprowadzając go do stricte chemicznych procesów, którymi można manipulować. A ponieważ kierowanie emocjami oraz pobudzanie człowieka do tych czy innych zachowań leży w interesie zarówno struktur komercyjnych, jak i państwowych, naukowcy wciąż głowią się, jak wykorzystać nasze hormony do swoich celów.
Praktyczne zastosowanie tej wiedzy, a co za tym idzie kontrolowanie ludzi, staje się najskuteczniejszą metodą dopiero wtedy, gdy przebiega na poziomie nieświadomości osób-obiektów manipulacji. Utożsamiając się ze swoimi pożądaniami, bronimy ich, ponieważ myślimy, że w nich zawarta jest istota naszej wolności – wolna wola.
Przejrzyjmy się kilku metodom oddziaływania na nasze zachowanie:
Wabienie seksem
Mówi się, że naga kobieta sprzeda wszystko. Ogrom reklam, billboardów, produkcji filmowych, programów rozrywkowych nawiązujących do seksu lub noszących znamiona podtekstów seksualnych zalewa nas na co dzień ze wszystkich stron. Dlaczego reklamodawcy i media akurat temu zagadnieniu poświęcają aż tyle uwagi i dlaczego właśnie ono w tak dużym stopniu porusza nasze dusze i ciała?
Seks jest potężnym stymulatorem mózgu. W wyniku przeżywania bliskości intymnej z drugą osobą w tym stosunkowo niewielkim organie niesamowicie wzrasta poziom dopaminy – związku chemicznego, który w oddziaływaniu jest podobny do heroiny. Pełni on kluczową rolę aktywatora tzw. wewnętrznego układu nagrody, który odpowiada za to, że czegoś chcemy. Gdy w naszym mózgu obniża się poziom dopaminy, chcemy wciąż na nowo powtarzać doznania seksualne, żeby powrócić do odczuwania bycia na „haju”.
Innym hormonem szczęścia, który uaktywnia się podczas stosunku seksualnego, jest oksytocyna. Sprawia ona, że dosłownie przywiązujemy się do naszego objet d’amour. Ten hormon odpowiada za cementowanie związku małżeńskiego. Jednak jest bardzo niebezpieczny w zwykłym randkowaniu, ponieważ gdy dojdzie do rozstania, może sprawić niewyobrażalny zawód i niezmierny ból osobom, które przedwcześnie „zlepiły się” emocjonalnie z drugą osobą.
Oprócz funkcji przywiązywania do partnera, oksytocyna ma jeszcze jedną ciekawą właściwość – mianowicie odgrywa ważną rolę w procesie utrwalania w pamięci przyjemnych3 doświadczeń w naszym życiu.
Jak to się ma do reklam, filmów z „momentami”, zdjęciami pornograficznymi i innymi rzeczami nawiązującymi do seksu? Otóż w naszym mózgu uaktywniają się te same procesy, które występują podczas stosunku seksualnego. Otrzymujemy dawkę przyjemności, która następnie zakotwicza się w naszej głowie. Chcemy te obrazy pamiętać i do nich powracać. Uzależniają nas. Niekiedy stajemy się podobni do narkomanów, którzy nie zdają sobie sprawy ze swojego problemu.
Recepta na szczęście
Eliksir szczęścia i miłości już dawno przestał być bajką. Dziś rolę dobrych wróżek, preparujących ów „koktajl przyjemności”, pełnią koncerny farmaceutyczne, które o wszystko już zadbały, a nam wystarczy wyciągnąć rękę (a raczej portfel), aby w domowej apteczce zagościły odpowiednio spreparowane cuda w postaci pigułek i sprejów. „Ma Pani problem z zasypianiem? To objaw depresji”. „Ciężko zwlec się z łóżka rano? Depresja!”. „Męczy zły nastrój? Typowy stan depresyjny”. Wielu lekarzy zazwyczaj przepisuje w takich przypadkach fluoksetynę4, która stała się antidotum praktycznie na wszystko. Próbują nią leczyć nawet dziecięcą hiperaktywność.
Wśród pozostałych specyfików farmakologicznie „uszczęśliwiających” ludzkość wymienić należy również sildenafil (znany lepiej jako Viagra) oraz oksytocynę w spreju. Co sprawiło, że te „uszczęśliwiacze” miały nie tylko gwiazdorskie wejście na farmaceutyczne rynki wielu krajów, ale również zadomowiły się tam na długie lata, przynosząc swoim autorom niewyobrażalne zyski?
Ponad 25 lat temu zaczęła się produkcja preparatu pod nazwą Prozac, pierwszego leku nowej generacji w leczeniu depresji, który przyczynia się do zwiększenia koncentracji serotoniny w sieciach mózgu. Poziom tego hormonu w dużym stopniu wpływa na nasz nastrój, serotonina bowiem jest skutecznym „polepszaczem” samopoczucia. Im wyższe jest jej stężenie w organizmie, tym bardziej będziemy cieszyć się bez przyczyny. Im niższe, tym więcej poniedziałków naliczymy w tygodniu.
Pierwotnie Prozac miał służyć jako środek obniżający ciśnienie krwi, lecz w trakcie badań klinicznych nad lekiem zauważono o wiele ciekawszy efekt: większość pacjentów zaczynało odczuwać znaczne polepszenie nastroju. Producent natychmiast zmienił strategię marketingową produktu. Wystartowała reklama „pigułki szczęścia” – leku na depresję i tendencje samobójcze. Ogromną rolę w promowaniu leku odegrały gwiazdy Hollywood, które „zaczęły się zwierzać” z zażywania antydepresantów w celu poradzenia sobie z kolejnym „kryzysem życiowym”. Stopniowo coraz więcej ludzi zaczęło korzystać z tego leku, lecz w wielu przypadkach „kryzysy życiowe” (w postaci kolejnych „bolączek”) zamiast ustępować… paradoksalnie zaczęły się mnożyć. Jak się okazało, działanie Prozacu może powodować poważne zaburzenia psychiczne. Na liście stwierdzonych działań niepożądanych leku znajdują się takie skutki uboczne, jak halucynacje, pobudzenie psychoruchowe, bezsenność, drżenia mięśniowe, dysfunkcje seksualne, strach i wiele innych. Niektóre ze skutków mogą wręcz zagrażać życiu (myśli samobójcze lub chęć zabicia kogoś5). Często wzmaga się agresja.
Pomimo to antydepresanty są jednym z najczęściej sprzedawanych leków w świecie, roczny obrót z ich sprzedaży wyniósł 11.9 bilionów dolarów w 2011. Liczba psychicznie chorych ludzi wciąż rośnie, a wraz z nią rynek leków antydepresyjnych6 starający się niezwłocznie dotrzeć do nich z „wyciągniętą ręką pomocy”.
Kolejna „pigułka szczęścia” – Viagra – jako jedna z nielicznych mogłaby dorównać Prozacowi w rankingu popularności. W założeniu autorów ta niebieska tabletka, tak samo jak Prozac, miała pełnić zupełnie inną rolę niż obecnie – miała być lekiem na ból w klatce piersiowej w przypadku choroby niedokrwiennej serca. Nikt nie podejrzewał, że na działaniu ubocznym tego specyfiku można będzie dorobić się tak niewyobrażalnych zysków7. W trakcie badań nad lekiem okazało się, że na leczenie wyżej opisanych dolegliwości niebieska pigułka nie pomogła, natomiast autorzy dostali całą masę pozytywnych odzewów od badanych w związku z podwyższeniem potencji. Jeden z uczestników eksperymentu nawet włamał się do laboratorium w celu zdobycia zapasów na później. Wtedy farmaceuci zrozumieli, że znaleźli o wiele więcej, niż szukali.
Na czym polega sekret Viagry? Otóż poza podstawowym działaniem przywracania erekcji, sildenafil oddziałuje na część mózgu odpowiedzialną za uwalnianie oksytocyny, zaś zwiększony poziom tego hormonu we krwi powoduje uczucie szczęścia oraz poprawia relacje międzyludzkie. Amerykańscy biolodzy odkryli, że niebieska tabletka potrafi wpływać na romantyczność mężczyzn, a nawet pomaga im się zakochiwać.
Jednakże wpływać na poziom tego niezwykłego hormonu można nie tylko za pomocą pigułek. Hitem ostatnich czasów stał się również aerozol z oksytocyną. Naukowcy z Kalifornii opublikowali artykuł na temat działania tego hormonu. Uczestnik eksperymentu – żonaty mężczyzna, ojciec trójki dzieci – cierpiał z powodu zaburzenia deficytu uwagi i miał trudności w utrzymaniu więzi społecznych. Miał też napięte relacje z żoną. W trakcie badań stwierdzono, że stosowanie 2 razy dziennie do nosa spreju z oksytocyną nie tylko poprawiło jego życie prywatne (podwyższyło się libido, stał się bardziej miły w stosunku do żony), lecz również uczyniło go wesołym człowiekiem i duszą towarzystwa.
Szereg innych badań wykazał, że rozpylanie do nosa aerozoli z oksytocyną pomaga ojcom chętniej zajmować się dziećmi, małżonkom szybciej dochodzić do porozumienia w kłótniach, a biznesmenom zwiększać stopień zaufania partnera do siebie (np. podczas negocjacji handlowych). Jednakże nie wolno zapominać, że każdy lek sztucznie wpływający na poziom naszych hormonów posiada różne skutki uboczne. Poza tym dodatkowym negatywnym czynnikiem łączącym zarówno antydepresanty, Viagrę8, jak i sprej z oksytocyną jest ich krótki okres oddziaływania, co czyni człowieka całkowicie zależnym od ciągłego zażywania „cudownie” uszczęśliwiających leków.
Szczęście w kaloriach
Przemysł spożywczy to kolejna branża, która potrafi zadziwić zasięgiem sprzedaży. Miliony zwierząt chowanych na antybiotykach i hormonach wzrostu, a do tego cały wachlarz zagęszczaczy, barwników, spulchniaczy, emulgatorów, wzmacniaczy smaku i zapachu itd. – a wszystko z myślą o tym, byśmy nie chodzili głodni… Czyżby?
Wiadomo, że do zaspokojenia poczucia głodu człowiek potrzebuje spożyć nie więcej niż określoną normę produktów. Nasz organizm sam potrafi regulować ilość przyjmowanego pokarmu, kończąc posiłek sygnałem o nasyceniu.
Zatem nie potrzebujemy jeść „aż tyle”. Ale czy potrafimy opanować się tym słodkim pokusom, by popieścić podniebienia poszczególnym smakiem choćby chwilę dłużej? Niestety, życie pokazuje, że mimo intelektu oraz silnych instynktów samozachowawczych, jesteśmy bardzo narażeni na szkodliwe wpływy z zewnątrz.
Po pierwsze, za pomocą chwytliwych reklam i pięknych opakowań (każdy chce spróbować, jakże „to coś” w środku tak naprawdę smakuje), „trenowane” są nasze receptory. Do smaków, które nasz mózg rozpoznaje jako „fajne”, chce się powracać niezależnie od tego, czy produkt jest zdrowy, czy nie (np. glutaminian sodu i aspartam znane są jako szkodliwe; niemniej jednak praktycznie każdy z nas sięga po chipsy czy Coca Colę9). Po drugie, przeważająca część produktów na sklepowych półkach to węglowodany proste (przede wszystkim cukry w każdej postaci), które choć dają nam dużą dawkę potrzebnej energii, błyskawicznie spalają się w naszym organizmie. Zatem jeśli należymy do fanów wszelkiego rodzaju ciasteczek, batoników i drożdżówek (węglowodany, o których mowa, to również wszystkie produkty mączne!), to stanowimy właśnie taką klientelę, o którą chodzi magnatom spożywczym – szybciej spalamy (czytaj: głodniejemy), a co za tym idzie, częściej wracamy do sklepów i w ten sposób koło się zamyka10.
***
Wszystkie wyżej opisane przykłady to tylko znikoma część różnorodnych sposobówoddziaływania na nasze postępowanie i kształtowania pragnień. Feromony z filtrów salonowych samochodów, które wywołują doznanie „właśnie tego, prawdziwego auta”, cząstki psychoaktywnych substancji w napojach, dźwiękowe oraz świetlne aranżacje, które wpływają na nasz nastrój, i wiele innych czynników potrafią skutecznie rozmyć pojęcie „pragnienia podyktowanego własną wolną wolą”.
Zazwyczaj nie się analizujemy swoich przeżyć. Niewiele obchodzi nas wątpliwa jakość produktu spożywczego, skoro wygląda i pachnie apetycznie. A może również niepowtarzalne odczucie kierowania nowiutkim autem jest związane jedynie z genialnym napędem hybrydowym, o którym mówiono w reklamie?
Tak czy inaczej, z pewnością potrzebujemy wciąż nowych doznań i to, czym cieszyli się nasi dziadkowie (a nawet rodzice!), już nie wzbudza w nas zachwytu. Możliwe, że staliśmy się prawdziwymi koneseramiprogresu… a może jest odwrotnie – to on skrupulatnie zbadał nasze słabe miejsca? Każdy powinien szukać odpowiedzi na to pytanie samodzielnie. Albo zażywać swoje sztuczne „cząstki szczęścia” i po cichu wierzyć, że nikt prócz nas samych nie jest w stanie wpłynąć na sferę naszej wolności.
Wykorzystane źródła:
Jan Stradowski, Umysł w pięciu kroplach – http://tiny.pl/q7m66
E. Michael Jones, Libido dominandi. Seks jako narzędzie kontroli społecznej – http://tiny.pl/q7m6k
Jeremy Wiles, Science Proves Premarital Sex Rewires the Brain – http://tiny.pl/q7mvj
Таблеткесчастья – 25 лет: неофициальнаябиографияПрозака – http://tiny.pl/q7m6b
Lawrence Wilson, Why kids kill? Prozac and alternatives – http://tiny.pl/q7mvh
Prozac Information Sheet #2, Prozac Causes Violence – http://tiny.pl/q7mvm
Daniel Martin, How Viagra makes men loving as well as lusty – http://tiny.pl/q7mv7
Christine Hsu, Scientists Discover a Nasal Spray That May Restore Peace in Warring Relationships – http://tiny.pl/q7m6d
Roger Dobson, 'Cuddle drug’ may be the new Viagra – http://tiny.pl/q7m6n
http://pl.wikipedia.org/wiki/Coca-Cola#Sk.C5.82adniki
Epidemia cukrzycy nabiera tempa – http://tiny.pl/q7mvk
1 fenyloetyloaminy, dopaminy, serotoniny, oksytocyny, endorfin itd
2 adrenalina, kortyzol czy histamina
3ale też i negatywnych (w zależności od poziomu lęku separacyjnego u poszczególnej osoby)
4najbardziej znany lek wśród selektywnych inhibitorów zwrotnego wychwytu serotoniny (SSRI); pierwsza nazwa handlowa Prozac
5przykłady oraz bibliografia znajdują się w artykułach Lawrence Wilsonoraz w Prozac Information Sheet #2podanych w Wykorzystanych źródłach
6dochody ze sprzedaży antydepresantów w roku 2018 szacowane są na 13.4 bilionów dolarów.
7 2.05 biliona dolarów w 2012
8 Ale również inne leki na potencję m.in. Cialis, Levitra czy Kamagra
9 aspartam jest składnikiem tylko w Coca Coli Light i Coca Coli Zero