Przeczytasz tekst w ok. 5 min.

Koronawirus zbiera coraz większe śmiertelne żniwo, jednak wydaje się, że polskie władze nie przejęły się wystarczająco zagrożeniem epidemią. Podczas gdy Stany Zjednoczone nie wpuszczają żadnej osoby, która w ciągu dwóch tygodni była w Chinach, Polskę odwiedzają chińskie delegacje, a ewakuowani Polacy nie są badani po przyjeździe do kraju.

Prawdziwa liczba ofiar wirusa większa niż „oficjalna”

Tydzień temu dziennik Taiwan News podał informacje o tym, że licznik zachorowań i śmierci z powodu epidemii koronawirusa prowadzony przez serwis Tencent – chińską korporacje informatyczną – nagle zmienił się i pokazał o wiele wyższe liczby. Do błędu systemu doszło w sobotę po południu 1 lutego. Licznik na stronie „Epidemic Situation Tracker” pokazał wtedy, że liczba zgonów w wyniku wirusa wynosi 24 589. Było to aż 80 razy więcej ofiar, niż podawały tego dnia oficjalne statystyki rządu. Liczba potwierdzonych zachorowań wyniosła wtedy 154 tysiące, czyli 10 razy więcej niż oficjalne dane. Po chwili strona znów pokazywała oficjalne liczby. Stało się tak trzy razy.

Możliwość fałszowania liczby ofiar wirusa skomentowała red. Hanna Shen:

Guo Wengui w programie u Stephena Bannona twierdził, że dane podane przez Tencent też są nieprawdziwe, że jest dwa razy więcej osób które zmarły, czyli ok. 50 tysięcy. On mówił, że w samym Wuhan codziennie krematoria kremują 1200 ciał i tak jest już od ponad 4 tygodni. To by wskazywało, że zmarło w ciągu ostatnich ponad 4 tygodni ok. 50 tysięcy osób – zaznaczyła red. Shen

Tymczasem w Polsce

W zeszłym tygodniu do szczecińskiego portu przybyły dwa chińskie statki w sumie z ok. 60 marynarzami na pokładzie. Stan zdrowia załogi statku określony był tylko na podstawie deklaracji kapitana jednostki oraz podstawowych dokumentów sanitarnych. Zarząd Morskich Portów Szczecin i Świnoujście zapewnia, że nie obawia się koronawirusa.

„Oczywiście teraz w związku z koronawirusem wdrażane są procedury. Pracownicy też przechodzą takie szkolenie przypominające, jak należy się zachować, żeby uniknąć jakichś zdarzeń, które zagrażałyby życiu” – mówiła Radiu Szczecin Monika Woźniak-Lewandowska z Zarządu Morskich Portów Szczecin i Świnoujście.

W zeszłym tygodniu w Poznaniu odbyły się targi budowlane Budma, w których wzięło udział 1000 firm z ponad 30 krajów z całego świata. Część chińskich firm odwołała swój przyjazd z powodu epidemii, ale ostatecznie do Poznania przyjechali przedstawiciele kilkunastu firm z Chin. Bezpieczeństwo w czasie targów miało być zapewnione przez m.in.: częste odkażanie klamek i poręczy, płyn dezynfekujący w toaletach i specjalny punkt medyczny, gdzie osobie z objawami choroby miałaby zostać udzielona pomoc.

Przed wydarzeniem wiceminister rozwoju Robert Nowicki powiedział: „Patrząc na zjawisko związane z koronawirusem, chcę powiedzieć, że tutaj zarówno pan premier, jak i pan minister zdrowia czynią wszelkie starania, abyśmy byli bezpieczni i jesteśmy bezpieczni”.

Zobacz sondę klubu IPP Poznań – Czy koronawirus jest realnym zagrożeniem w Polsce?

Podstawowych procedur nie zastosowano również wobec 100 Polaków ewakuowanych z Chin. Tydzień temu do Gdańska przyleciało 100 polskich pracowników z Chin. W czasie lotu z Hongkongu i po przybyciu do Gdańska ewakuowani mieli wypełnić formularze lokalizacyjne. Na miejscu w Gdańsku przywitali ich pracownicy Granicznego Inspektoratu Sanitarnego. Jednak według pracowników, z którymi rozmawiał „Dziennik Zachodni”, nie zostali oni przebadani.

Zgłaszaliśmy, że przylecieliśmy z Chin. Pracownik Sanepidu nie miał nawet termometru. Na pytanie, czy możemy wrócić do naszych rodzin, powiedziano, że tak. Znajomi są bardzo zdenerwowani. Większość wróciła do swoich rodzin, ale są przestraszeni – powiedział dziennikowi jeden z pracowników.

Rzecznik Lotniska Chopina Piotr Rudzki wyjaśnił procedury bezpieczeństwa w rozmowie z Onet Podróże. Rudzki wytłumaczył, że lecący „bezpośrednio z Chin do Warszawy lub na wybranych rejsach podróżni są zobowiązani są do wypełnienia specjalnego formularza lokalizacyjnego.” Badani są tylko pasażerowie, którzy wykazują objawy choroby.

Jeśli podróżny nie skarży się na stan zdrowia, ani nie ma widocznych objawów chorobowych, takich jak np. gorączka, dreszcze, bóle mięśniowe, katar, kaszel czy duszności, to nie ma powodu, aby został przebadany.(…) Jeśli każdy z nich powiedziałby, że jest zdrowy, nie ma żadnych objawów, ale chce zostać przebadany, musielibyśmy zatrzymać ludzi na pokładzie i ich przebadać. Dlatego wszelkie działania odbywają się w stosunku osób, wobec których zachodzi podejrzenie, że mogą być zarażone(…) – powiedział rzecznik.

Warto przypomnieć, że osoba zainfekowana wirusem może zarażać, zanim jeszcze wystąpią u niej objawy, takie jak gorączka i problemy z oddychaniem. Okres wylęgania się wirusa może trwać nawet 14 dni. Dodatkowo testy na obecność wirusa nie zawsze wychodzą pozytywnie pomimo obecności wirusa.

Lekceważenie dla zagrożenia epidemią okazał również minister Jacek Sasin, który 31 stycznia powiedział, że nie ma potrzeby, aby PLL LOT wstrzymywał loty do Chin. Jednak tego samego dnia polskie linie zawiesiły połączenie z Warszawy do Pekinu do 9 lutego, a następnie przedłużyły ten okres do 29 lutego. Mimo to komunikację na linii Polska–Chiny jeszcze w zeszłym tygodniu utrzymywały linie lotnicze Air China.

Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych odradza, o ile nie są konieczne, podróże do Chin oraz wszelkie podróże do prowincji Hubei. Jednak wirus z powodu migracji ludności związanej z księżycowym nowym rokiem pod koniec stycznia rozprzestrzenił się po całych Chinach.

Decyzje polskich władz dotyczące bezpieczeństwa w związku z epidemią koronawirusa skomentowała w piątkowym programie Idź Pod Prąd NA ŻYWO korespondentka IPP TV na Tajwanie red. Hanna Shen:

Chińczycy sami u siebie odwołują targi, czyli wiedzą, że takie imprezy są bardzo niebezpieczne. Do kwietnia większość takich imprez jest odwołana. A my mamy imprezę, na którą zapraszamy Chińczyków. Tu, na Tajwanie, codziennie są konferencje władz, które informują, co się dzieje w kwestii koronawirusa. Dzisiaj na konferencji było jasno powiedziane Tajwańczykom: Jeżeli możecie ograniczyć loty samolotami, to tak róbcie. Już nie chodzi tylko o Chiny, ogólnie samoloty i lotniska w tej chwili są bardzo niebezpiecznymi miejscami. (…) Osoby z zagranicy, które w ciągu ostatnich 2 tygodni były w Chinach, także nie są już wpuszczane. (…) I te linie chińskie… nadal latające… Chińczycy, w pewnych miejscach, które jeszcze są otwarte, mogą nawet wpadać na taki pomysł, żeby uciekać tą drogą, a nie wiadomo, czy nie będą w ten sposób roznosić choroby – powiedziała red. Hanna Shen.

Prezydent Duda chwali prezydenta Chin

Prezydent Andrzej Duda w depeszy do Przewodniczącego Chińskiej Republiki Ludowej Xi Jinpinga wyraził uznanie dla prezydenta Chin za „szybką i zdecydowaną reakcję, która (…) uniemożliwiła dalszy niekontrolowany rozwój epidemii i w ten sposób ocaliła wiele istnień ludzkich, zarówno w Chińskiej Republice Ludowej, jak i w innych państwach”.

Jednak informacje o nowym wirusie podobnym do SARS pojawiały się już na początku grudnia zeszłego roku. Jednym z pierwszych, którzy alarmowali o zagrożeniu, był lekarz okulista Li Wenliang z miasta Wuhan, który zmarł w zeszły czwartek w wyniku choroby spowodowanej wirusem. Za ostrzeganie o zagrożeniu spotkały go prześladowania ze strony funkcjonariuszy Biura Bezpieczeństwa Publicznego miasta, którzy zarzucili mu czynienie nieprawdziwych uwag i zakłócanie porządku społecznego.

Chociaż o wirusie wie już cały świat, chińskie władze wciąż prześladują lekarzy. 7 lutego pojawiła się informacja o aresztowaniu pięciu lekarzy w prowincji Yunnan pod zarzutami „rozsiewania fałszywych informacji”.

Cały komentarz red. Hanny Shen i pastora Pawła Chojeckiego w programie Idź Pod Prąd NA ŻYWO można obejrzeć poniżej: